Internet to cudowne miejsce dla wielu osób, które bez niego nie miałyby tak "efektownego" życia. To świetna przestrzeń do pokazania swojej inteligencji, głupoty, humoru, myśli samobójczych. Jeśli tylko znajdzie się swoją widownię, o którą tutaj nietrudno, dostaje się więcej miejsca do wyrażania swych poglądów (a więc chwalenia czy krytykowania) niż w "prawdziwym" świecie. Z tego tłumu ludzi efektywnie wykorzystujących internet, wyodrębnić można jedną, uwielbianą przeze mnie grupkę - Grammar Nazi.
Jeśli nie jesteś w sieci pierwszy dzień, to na pewno wiesz, kim ci osobnicy są. Gdybyś jednak jakimś cudem swoje internetowe rozdziewiczenie przeżywał z użyciem mojego bloga, przybywam z pomocą. Gramatyczni Naziści, to ci, którzy wytykają każdy możliwy błąd, w każdym widzianym przez nich tekście. "U" zamiast "ó"? Przecinek nie w tym miejscu, co trzeba? Zła odmiana wyrazu? Każdy z tych elementów może być powodem do erekcji u Gramatycznych Nazistów.
Wielu ludzi tej intrygującej grupy nienawidzi równie mocno, jak jej reprezentanci nienawidzą błędów w tekstach. Tym samym, na widok jakiegokolwiek przytyku ze strony Grammar Nazi, bronią oni nieświadomych swego ogromnego błędu internautów. Nazistów natomiast prowadzą pod mur, w celu odstrzelenia. Czy więc zachowanie fanatyków poprawnej pisowni jest rzeczywiście aż tak złe dla internetu?
Nie powiedziałbym. Spora część Gramatycznych Nazistów robi kawał dobrej roboty, nie tylko pomagając przetrwać w jakiś sposób poprawności językowej, ale i edukując tych, którzy rzeczywiście swojego błędu nie byli świadomi, a chcą pisać lepiej. Nie każdego stać na zatrudnienie profesjonalnego korepetytora, poprawiającego każdy jego post zmierzający na Fejsbuczka, a często osobom tym naprawdę zależy, by przekazać swoją informację jak najbardziej poprawnie. Jak to jednak zawsze bywa - również i ta sprawa ma dwie strony medalu.
W tym przypadku tę drugą tworzą wyjątkowo agresywni i niemili Grammar Nazi. Im nie wystarcza zwykłe zwrócenie uwagi na błąd w tekście. Ich satysfakcjonuje jedynie doprowadzenie do publicznego wyśmiania osoby popełniającej błąd i wyrzucenie z siebie przy okazji jak największej liczby obraźliwych epitetów. Dopiero wtedy czują się oni spełnieni, czasem chyba nie rozumiejąc, że wszystko to skutkuje wprowadzeniem sytuacji gorszej, niż gdyby błędu w ogóle nie wytknęli.
Ja jestem naprawdę wdzięczny, gdy ktoś mi powie: "ej, Mikołaj - zrobiłeś błąd tu i tu". Wtedy odpowiadam: "dzięki stary, już poprawiam". Dostaję czasem takie wiadomości w kwestii bloga od Czytelników i mam szczęście, że zawsze mają one po prostu formę miłego zwrócenia uwagi. Ja dzięki nim zyskuję - czemu mam więc być na nich zły?
Gdyby jednak ktoś wrzucił pod postem komentarz w rodzaju: "jak mogłeś taki błąd popełnić imbecylu, ja pierdolę!!!", to cóż - pozostaje mi jedynie jego skasowanie. Chamstwo często przekreśla przydatną reakcję, a szkoda.
Drodzy Czytelnicy, tym samym oficjalnie przyznaję Wam "pozwolenie" na kulturalne zwracanie mi uwagi na popełnione przeze mnie w tekstach błędy. Możecie to robić na PW czy w komentarzach - droga wolna. Jeśli tylko obędzie się bez chamstwa, ja Wam po prostu podziękuję. Niektórzy spinają się nawet, gdy błąd wytknie się im kulturalnie. Ja na szczęście taki nie jestem.
Źródło: commons.wikimedia.org |
Ooo! To o mnie. *_*
OdpowiedzUsuńNapisałeś dwa razy w jednym zdaniu 'z pomocą'. :3
Dzięki, poprawione! :D
UsuńW tej kwestii zawsze służę pomocą. :D
UsuńNajzabawniejsze, że grammar nazi sami nie są wolni od błędów. Wiem coś o tym. Sam jestem grammar nazi i poprawiam odruchowo, niemal bezwiednie, ale i mi zdarza się strzelić babola. A moje mieszanie "mnie" i "mi" (prawidłowo: "Mnie się podoba" / "Podoba mi się") wśród znajomych jest prawie legendarne. :) Poprawiam zauważone u innych błędy i lubię, gdy inni poprawiają błędy zauważone u mnie. Jak słusznie napisałeś: dopóki odbywa się to kulturalnie, to jest to korzystne dla tego, kto błąd popełnił.
OdpowiedzUsuń