Pierdolę, nie śpię

Wczoraj czułem się naprawdę cholernie źle. Tak źle, że choć cały dzień przeleżałem w domu, wciąż nie miałem siły na napisanie świeżego wpisu na blogu i wykorzystałem jedną z notek przygotowanych specjalnie na takie okazje. Nawet podczas czytania książki kręciło mi się w głowie i odpływałem w nieznane. Postawiłem więc sprawę jasno, mówiąc: "dziś idę wcześniej spać!".

Określenie "wcześniej" miało w tym przypadku naprawdę spore znaczenie. Oto bowiem położyłem się nie o typowej pierwszej w nocy, a już o dwudziestej. Jakkolwiek bowiem przez cały dzień po prostu nie czułem się najlepiej, tak wówczas powieki opadały mi już w niebotycznym tempie, wołając: "weź już się połóż, człowieku!". Tak więc zrobiłem. I co?

I - za przeproszeniem - gówno. Myślę: położę się w takim stanie = zasnę od razu. Nic jednak z tego. Leżę pół godziny w zupełnej ciszy i sen nie przychodzi. Robię więc to, co zawsze w takiej chwili - wstukuję w internecie hasło "how to fall asleep fast". Jak zwykle również, robię to kompletnie niepotrzebnie. Internet bowiem, jakkolwiek mądrym i przydatnym stworzeniem jest, żadnego magicznego sposobu na zasypianie nie ma.

Co prawda niektóre z wygooglowanych rozwiązań podobno działają. Niestety, trzeba je uskuteczniać przez jakiś czas, by przynosiły zamierzony efekt. A ja potrzebuję zasnąć TERAZ. Tymczasem w internecie o jakiejkolwiek magicznej substancji usypiającej, którą można zrobić z podstawowych produktów domowego użytku i która efektywnie pozwoli mi się wyspać, informacji brak. 

Odpaliłem "Bejeweled" i po chwili poczułem znużenie robieniem cały czas tych samych rzeczy. Zamknąłem więc oczy i... nic. Ponownie spróbowałem z liczeniem owiec, liczeniem od 300 do 0 i całej reszcie podobnych pierdół. Muzyka w tle też nie działała. Miałem zasnąć o 20, ostatecznie umarłem po 23. Rano natomiast wstałem o 6. Wybornie.

Nigdy nie zasypiam od razu. Zawsze muszę odleżeć chociaż kilkanaście minut, by zapaść w sen. Dlatego, gdy czytam artykuły o tym, że ktoś potrafi zasnąć w PÓŁ MINUTY, krew mnie zalewa i takiej osobie szczerze zazdroszczę. Umieć zasypiać na zawołanie - to jest dopiero wyczyn! Chyba bardziej wolałbym to umieć niż potrafić latać. Tak, jestem aż tak zdesperowany.

Ale już nie będę przesadzał - nie musi być spanie na zawołanie. Wystarczy po prostu, że będę mógł zasnąć szybciej. W pięć minut maksymalnie. Wtedy sen w pełni docenię. Jeśli więc znacie jakieś metody szybszego zapadania w sen - dajcie znać w komentarzach. Mojemu zbawicielowi oddam pół królestwa i trzy krowy. Ręka córki gratis.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

Źródło: Flickr.com

17 komentarzy:

  1. Nooo to sad five! Mam to samo. A może nawet i gorzej ;D bo zazwyczaj przed 2 nie zasypiam, a mogę się położyć i o 22. ;< Dołóżmy do tego pracę na godzinę 6 lub zajęcia na 8, ale na które wstać muszę również jakoś w okolicach 5, bo dojazd; i wtedy wychodzi smutne rozwiązanie. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łączmy się więc w bulu i nadzieji na lepszy sen dzisiejszej nocy!

      Usuń
    2. Człowieeeku, chyba byłam tak zmęczona po robocie, że zasnęło mi się koło 17 i obudziłam się.......TERAZ o 8 rano. ; O TO DZIAŁA, nie wiem co, ale działa. :D

      Usuń
    3. No freaking idea. Okazuje się, że to jednak była 16. >_< Ale bez kitu..albo 3-4h snu albo JEBS! 16.

      Usuń
  2. podpisuje się, mam tak samo :/ najgorzej jest, gdy masz przed sobą "wielki dzień" i chcesz się wyspać - marzyć zawsze można:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w dzieciństwie miałem zawsze problem z zasypianiem przed Wigilią :D

      Usuń
  3. Tak bardzo mi przykro pisac Ci, że stoję po tej drugiej stronie. Co bardziej ciekawe, kiedy śpię nie przeszkadza mi światło, głośne zachowanie współlokatorki, wieczne remonty sąsiadów etc. W dzień tylko spać nie mogę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Damn, ja to muszę mieć wszystko perfekcyjnie. Kilka razy zdarzyło mi się wracać pociągiem do domu o 4-5 w nocy - nigdy nie przespałem podczas takiej kilkugodzinnej jazdy więcej niż pół godziny :(

      Usuń
  4. Pociąg to inna sprawa, w drodze z Gdańska do Krakowa, gdzie jedziesz 14 godzin, nie potrafiłam przymknąć oczu na dłużej, oczywiście jechałam nocą :) Co innego podczas jazdy samochodem, cicha muzyczka, ciemno, wtedy da radę. Oczywiście tylko wtedy, kiedy nie kieruję :D
    Pozdrowienia znad morza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Samochód jak najbardziej, czasem nawet szybciej zasypiałem w nim niż w domu!
      Dziękuję i pozdrawiam z pięknego Krakowa! :)

      Usuń
  5. Here's the solution! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś, gdzieś usłyszałam, że to czy zaśniemy szybciej czy nie zależy od tego o czym przed snem myślimy, chodzi tu przeszłość i przyszłość, tylko niestety problem polega na tym, że zapomniałam która opcja jest do szybszego zasypiania. Ale myślę, ze jak się ma problem z zasypianiem to można przeprowadzić mini eksperyment i np. jednego dnia myśleć o tym co się wydarzyło dzisiaj, wczoraj, bez żadnych planów, czy marzeń. Z kolei drugiego dnia o tym co mamy zrobić jutro, za rok :) Życzę powodzenia Majk :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Warunkiem zaśnięcia jest wyluzowanie wszystkich mięśni. Zaczynamy od palców stóp, później całe stopy, łydki itd. Serio działa, a przy tym stajesz się spokojniejszy. Trzeba mieć pewność, że żaden ucisk nie przeszkadza nam w zaśnięciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje mięśnie muszą być strasznie wyluzowane podczas nauki w takim razie. :v

      Usuń
    2. Albo to ja tego nie potrafię zrobić, albo to po prostu na mnie nie działa :(

      Usuń