Wielka Dziesiątka 2013 - kulturalne podsumowanie roku

Źródło zdjęcia: Flickr.com
Długo zastanawiałem się nad tym, jak powinienem zabrać się za podsumowanie roku 2013 w sferze kultury. Na początku chciałem - podobnie jak dwanaście miesięcy wcześniej - przygotować jedynie top 10 płyt muzycznych. Potem stwierdziłem, że oddzielne zestawienia powinny otrzymać też książki i filmy. Po dłuższym namyśle, to jednak również mi nie odpowiadało. Robienie trzy tygodnie pod rząd wpisu o takiej samej tematyce zanudziłoby i mnie, i pewnie Was.

Postawiłem więc na inne rozwiązanie - upchnięcie wszystkiego w jednym wpisie. Jak to zrobić? Zamiast trzydziestu pozycji, przygotować dziesięć. Po trzech dla muzyki, książek i filmów, a do tego jedna pozycja ze świata gier wideo. Dzięki temu nie tylko otrzymujecie post bardzo zróżnicowany, ale i ja czuję się uczciwie, oddając swe głosy właśnie na te pozycje. Jestem bowiem co do nich stuprocentowo pewny i nie mam wątpliwości, że wybrałem to, na czym mi najbardziej zależało.

Oto więc przed Wami - Wielka Dziesiątka 2013!

MUZYKA

W przypadku muzyki problemów z koncepcją zestawienia nie było. To po prostu trzy najważniejsze (moim zdaniem) wydawnictwa, które ukazały się w tym roku. Można się tu jednocześnie doszukać pewnych podkategorii: ogólna "płyta roku", "rapowa płyta roku" i "polska rapowa płyta roku". 


Pierwsza część dwuczęściowego wydawnictwa Timberlake'a to dla mnie zdecydowanie najważniejsza płyta roku. To twór prawie perfekcyjny, z dopieszczonymi wszystkimi elementami. Są wybitne bity Timbalanda i świetny śpiew Justina, a wszystko to tworzy łącznie niezapomniany, bardzo charakterystyczny i spójny klimat. Słucham tego krążka regularnie i gdy zasiadam do choćby jednej piosenki z niego, zawsze musi się na mej playliście pojawić cała reszta. Szkoda, że druga część "The 20/20 Experience" okazała się zdecydowanie gorsza.



Kanye West - "Yeezus"

Prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjna medialnie płyta tego roku. A zarazem - w mojej opinii - najlepszy krążek rapowy 2013. Nie wierzę w cudotwórstwo Westa, nie wierzę w "wielką sztukę", jako rzekomą jest "Yeezus". Mi się ta płyta jednak po prostu cholernie podoba. Nie ma drugiego wydawnictwa na rynku muzycznym z takimi bitami. I choć teksty rzeczywiście w wielu momentach pozostawiają wiele do życzenia, to przyznać trzeba, że flow Westa tu naprawdę pasuje. Chaotyczność, "eksperymentalność" - jestem na tak.




Quebonafide - "Eklektyka"

Trochę paradoksalnie, płytą roku polskiego rapu jest w mym zestawieniu twór, nazywany przez samego autora zwyczajnie "mixtapem". "Eklektyka" jednak zdeklasowała wszystkie inne materiały z 2013 - koniec, kropka. Luz w nawijce i wszystkie cechy charakterystyczne Quebo, sprawiły, że jest on moim zdaniem najlepiej odnajdującym się polskim zawodnikiem na niuskulowych bitach. 
Żałuję, że nie załapałem się na kupno "Eklektyki", dumny jednak jestem z tego, że Quebo wystąpił w "Raperzy czytają". Dla przypomnienia - LINK.

KSIĄŻKI

Słowem wstępu - w przypadku książek brałem pod uwagę datę premiery polskiego wydania danego tytułu. Nawet jeśli więc któryś z nich pojawił się w innym państwie wcześniej, nie ma to znaczenia dla nazwania go przeze mnie jedną z "książek roku AD 2013". Każdy tytuł zawiera hiperłącze do mojej recenzji tegoż tworu.




Zaczynamy od pozycji, która wielu moich Czytelników na pewno w ogóle nie zdziwi. Od dawna bowiem podkreślałem moje uwielbienie dla prozy Murakamiego i niezmiennie zadowolony byłem po przeczytaniu jego ostatniej powieści. Choć "Bezbarwny Tsukuru" zdecydowanie nie jest najlepszym tworem Japończyka, wciąż pozostaje książką, obok której trudno przejść jego fanowi. A na mojej półce właśnie leżą trzy kolejne pozycje Murakamiego, które aż proszą się, bym wreszcie zaczął je czytać. Zrobię to w najbliższym czasie, obiecuję.






Jaume Cabré - "Wyznaję"


"Wyznaję" było dla mnie sporym zaskoczeniem, nie spodziewałem się bowiem pozycji aż tak dobrej. Oczywiście, recenzenci naprawdę mocno ją zachwalali, ja jednak wciąż jakoś sceptycznie do całej sprawy podchodziłem. Gdy jednak zagłębiłem się w historię przygotowaną przez Cabré, zrozumiałem, że wszystkie te oklaski miały zdecydowane podstawy. "Wyznaję" to twór wyjątkowo nietypowy, stanowiący na pewno ucieleśnienie marzeń wielu moli książkowych. Powieść długa, ale warta poświęconego jej czasu.











Polski akcent to w tej kategorii najnowsza powieść Jerzego Pilcha. Tajemnicza, zabawna, napisana cudownym językiem, a do tego po prostu bardzo wciągająca. Czytałem ją niedługo po premierze, w czasie słonecznego lata, ale jestem pewien, że powinna ona równie mocno (a może nawet bardziej!) spodobać się podczas śnieżnych zamieci. Śnieżnych zamieci jednak obecnie w Polsce też nie ma (i całe szczęście), jest za to po prostu niezbyt ciepło. Może więc zamiast wyjść z domu, lepiej pozostać w nim i poczytać właśnie "Wiele demonów"? 





FILMY

W przypadku filmów obowiązuje podobna zasada, jak w przypadku książek - liczy się polska premiera danej produkcji. Oprócz tego, znów wyróżnić można trzy podkategorie: "najlepszy film mainstreamowy", "najlepszy film indie" oraz "najlepszy film polski". Każdy tytuł zawiera hiperłącze do mojej recenzji.






To dla mnie właściwie jeszcze większe zaskoczenie niż "Wyznaję". Spodziewałem się bowiem, że "Labirynt" będzie po prostu dobry. Ot, taki przyjemny filmik na weekend, na który idę do kina tylko dlatego, iż nic innego obecnie ciekawego nie wyświetlają. Tymczasem okazuje się, że nie jest to twór tylko "dobry". Nie - on jest cholernie dobry. Trwa jakieś trzy godziny, podczas których widz niebotycznie mocno wciągnięty jest w akcję. Chcę to obejrzeć jeszcze raz!












Od tego roku mam zamiar rozpoczynać tym filmem każde lato. Gdy teraz przypominam sobie klimat beztroski płynący z tej produkcji, aż chce się rzucić to wszystko i cofnąć kilka lat wstecz, do czasów łażenia z kumplami po lasach. Ba, naszła mnie nawet ochota, by odpalić "Królów lata" właśnie teraz. Chciałem kupić na Blu-rayu, niestety polski dystrybutor postawił jedynie na DVD. Szkoda.












Najlepszy polski film 2013 roku, choć bez polskich aktorów i bez polskiej scenerii. Reszta już w większości rodzima. Świetne są reżyseria i zdjęcia, wybitna natomiast muzyka, wciąż katowana przeze mnie bardzo często. Klimat znów stricte letni, na wspomnienie którego ciarki mnie przechodzą. A za oknem ostatnio słonecznie, ale wciąż zimno. Daaamn.








GRY

A właściwie to gra. Jedna. Do grania regularnie wróciłem bowiem właściwie całkiem niedawno, toteż zbyt dużo tegorocznych premier nie miałem okazji sprawdzić. Uczciwie więc wybrałem jeden tytuł, który definitywnie można nazwać najlepszą produkcją AD 2013. A jest to...







"Grand Theft Auto V"

Ktoś spodziewał się czegoś innego? Serio? No hej - to przecież GTA! Jestem pewny, że nawet, jeśli ograłbym wszystkie inne gry z tego roku, nowe dzieło Rockstar i tak zajęłoby u mnie pierwszą lokatę. Teraz czekam na jakieś dodatki, dzięki którym znów będę mógł zanurzyć się w wirtualną rozpustę Los Santos.






Na dziś to tyle ode mnie. Macie jakieś swoje propozycje najlepszych płyt, książek, filmów czy gier ubiegłego roku? Standardowo - dajcie znać w komentarzach! :)

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

6 komentarzy:

  1. Matko bosko, a ja za odsłuch całego Yeezusa wzięłam się dopiero wczoraj i kurczę...ta płyta jest najgorsza. ;D Gdzie MGK? Gdzie Hopsin? :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tam, oj tam, ja propsuję mocno! Nietypowy stuff, a takiego mało na tej smutnej rap scenie :(

      Usuń
    2. POWAŻNIE? mgk i hopsin zawsze będą tylko raperami, niewazne jak dobrymi ale tylko raperami. Kanye jest muzykiem i to w pelnym tego slowa znaczeniu, z samego zalozenia robi cos lepszego i nie wiem jak mozna to wogole poddawac dyskusji. I nie, nie jestem psychofanem

      Usuń
  2. Zrobisz jakieś rapowe i polsko rapowe (?) podsumowanie roku? (i ew Młodych Wilków jak roku temu xD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miało być standardowe podsumowanie muzyczne, ale pojawiło się ostatecznie w tej formie, w jakiej jest teraz. W głównej mierze dlatego, że mam wrażenie, iż w tym roku po prostu przesłuchałem zbyt mało nowych płyt. Niby tę najlepszą dziesiątkę miałem, ale nie byłem jej stuprocentowy pewny.
      Co do Młodych Wilków - myślałem nad tym, ale teraz jest już chyba na taki post za późno. Tegoroczna edycja jest jednak na pewno lepsza od poprzedniej, a i wydaje mi się, że nawet z pierwszą może spokojnie konkurować o tytuł najlepszej :)

      Usuń
  3. Za "Eklektykę" wieczny props! :)

    OdpowiedzUsuń