Pieniądze rosną na drzewach

Czterdziestolatka narzeka w internetowych komentarzach na to, że "państwo ją okrada". Zarabia minimalną krajową, nie może za to sobie praktycznie nic porządnego kupić. Pieniądze starczają jej na jedno - przeżycie. Kto jest winny? Rząd, premier, prezydent, Unia Europejska, Obama, Angela Merkel, Putin, Kim Dzong Un.

Zajrzyjmy do życiorysu Szanownej Pani. W szkole nigdy nie należała do najlepszych uczniów, bliżej jej było do tych, którzy cudem zdawali do następnej klasy. Na studia nie poszła, czuła, że "to nie dla niej". Postanowiła zamiast tego pójść do pracy. Dzięki znajomościom została sprzedawczynią w osiedlowym sklepiku.

Jej życie toczyło się dalej bez większych zmian. Idąc tropem młodzieży, kobieta powtarzała: "jest chujowo, ale stabilnie". Poznała męża, całkiem podobnego do niej. Pracował wtedy na budowie obok jej sklepu. Choć pieniędzy nie mieli dużo, pobrali się, spłodzili dwoje dzieci. Przez cały ten czas - poza macierzyńskim - kobieta pracowała w osiedlowym sklepiku. 

Nigdy jej nie było dobrze. To znaczy - mogło być gorzej, ale dało się przeżyć. Codziennie po pracy kobieta rzucała się na sofę i włączała wiadomości. Widziała polityków i wyzywała ich od najgorszych. Programy o ludziach sukcesu szybko wyłączała, mamrocząc coś jeszcze o "złodziejach". Do dziś lubi "Uwagę" i "Sprawę dla reportera", bo pokazywani tam są ludzie z problemami większymi od niej. Choć raz może poczuć się lepsza od innych.

Gdzie są więc te "pieniądze rosnące na drzewach", o których piszę w tytule? Czy one aby na pewno istnieją? Owszem. Pieniądze naprawdę rosną na drzewach - z tym, że chodzi o drzewa wysokie. To nie jest tak, iż podejdziesz sobie do nich, staniesz na palcach i narwiesz całą torbę. Musisz dostać się na sam szczyt, ale do tego potrzebujesz ruszyć tyłek z ziemi i zacząć się wspinać.

Kobieta z dzisiejszej historii postanowiła zostać na twardym gruncie. Gruncie bezpiecznym, ale nie zapewniającym niczego ponad normę. Zamiast zrobić coś ze swoim życiem, spróbować się wdrapać na drzewo, stała pod nim i narzekała: "zmniejsz się, do cholery!". A mogłaby wręcz wziąć siekierę i ściąć całą roślinę. Nawet tego nie chciało jej się jednak zrobić.

Może też liczyła na cud. Cuda się zdarzają, tak samo jak pieniądze rosną na drzewach. Z tym, że te cuda trafiają na nas rzadko. Może ktoś podejdzie do nas i podsadzi nas, byśmy mieli łatwiejszą drogę. Może ktoś użyczy drabiny, może ktoś przyjedzie całym wozem strażackim. Ale - jak powtarzano mi często - "morze jest wielkie i głębokie". 

Więc może zamiast tego samemu zacząć się wspinać?

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

8 komentarzy:

  1. Tylko im wyżej na to drzewo wejdziesz,tym łatwiej z niego spaść. Niektórzy po prostu boją się tego upadku. Jednak kto nie ryzykuje... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytując przekomiczny okrzyk z gry "Battlefield 4": "kto nie napierdala, ten nie pije szampana!" :D

      Usuń
  2. mozesz zarobic 2000 procent, a stracić tylko 100%

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie "musisz dostać się na sam szczyt", wystarczy dość wysokie drzewo, które nie jest jeszcze całkowicie wyeksploatowane przez innych!

    Szkoda, że nie dodałeś, że Szanowna Pani lubi również Trudneee Spraaaaaawy i Lekarzy, byłoby bardziej plastycznie jak dla mnie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby też ciekawe podejście, ale ja to chyba jednak wolę ten sam szczyt... :)

      Chciałem dodać, że jeszcze "Rolnik szuka żony" pasowałby, ale mam wrażenie, iż wszyscy oglądają to tylko i wyłącznie dla beki :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. To jeden z najlepszych komplementów, jakie może usłyszeć bloger, dzięki! <3

      Usuń