O Orhanie Pamuku do tej pory krążyły mi po głowie tylko dwie informacje. Pierwsza z nich mówiła, iż jest on tureckim pisarzem, poruszającym wątki islamu w swoich powieściach. Drugą natomiast jest fakt, że Pamuk non stop mylił mi się z innym znanym literatą - Chuckiem Palahniukiem, autorem między innymi "Fight Clubu". Informacja ta jest o tyle ważna, iż na jednych z książkowych zakupów, stanąłem przed dylematem - książkę którego z panów na "P" wybrać? Jak się już zapewne domyślacie, padło na Pamuka (swoją drogą Noblistę), konkretniej zaś jedną z jego najważniejszych powieści, zatytułowaną "Nazywam się Czerwień".
W Istambule końcówki wieku XVI zamordowany zostaje miniaturzysta Elegant. Miał on okazję pracować nad specjalnym projektem - księgą przygotowywaną dla samego sułtana. Zadanie zbadania sprawy spada na ledwo co przybyłego do miasta Czarnego, który wraca do miasta po latach nieobecności. Misja ta zostaje mu przydzielona z uwagi na jego ciągłe zakochanie w córce Wujka, człowieka, który spracował pieczę nad tworzeniem sułtańskiej księgi. W pewien sposób zakazana miłość Czarnego i Sekure to drugi istotny wątek całości.
Nie spodziewacie się chyba jednak po Nobliście głupkowatego romansu, prawda? Związek tej dwójki zostaje pokazany w sposób naprawdę intrygujący, pełen sytuacji, których byśmy się tu zupełnie nie spodziewali. Możemy śledzić grę pary pomiędzy sobą, ale też ich rozgrywkę z całym światem. Niejednokrotnie ich historia będzie wydawać się równie tajemnicza i zaskakująca co sprawa morderstwa.
Rzeczą naprawdę niesamowitą i unikalną jest jednak sposób poprowadzenia fabuły przez Pamuka. Oto bowiem historia opowiadana jest z perspektywy wszystkich kluczowych bohaterów! Narratorami najczęściej bywają oczywiście takie osoby jak Czarny, Sekure czy jej ojciec, ale znajduje się tu także miejsce dla pozostałych postaci. Ba, do głosu dopuszczane są nawet ilustracje, stworzone przez podejrzanych o zabójstwo Eleganta miniaturzystów!
Zabójca? Dla niego również znalazło się tu miejsce. Gdy większość bohaterów rozdział zaczyna słowami, np. "Nazywam się Czarny", on zapisane ma "Nazwą mnie mordercą". Nie ujawnia swojego imienia do czasu ostatecznego odkrycia przestępcy, daje jednak poszlaki, na których można się opierać podczas własnego śledztwa. Co bardziej zaangażowani Czytelnicy mogą spokojnie uznać ten tytuł za rzucone im wyzwanie, pozostali jednak mogą odetchnąć z ulgą, bo i bez detektywistycznych zapędów wiele radości się z tej powieści wyciągnie.
Przyznać również trzeba, że już na pierwszy oka widzę po tej książce, że Pamuk ma swój własny, niepodrabialny styl. Nie ukazuje się on tylko w języku czy sposobie snucia opowieści, ale i tym, jak mówi o problemach islamskich, z jaką metaforycznością i pewnego rodzaju delikatnością przemyca je w swojej opowieści. Docenić to nietrudno, a to dodatkowo świadczy dobrze o jakości pisarstwa Pamuka.
"Nazywam się Czerwień" może i nie zajmie miejsca wśród moich ulubionych powieści, jakie czytałem w tym roku, ale nie mógłbym nie pochwalić tego tytułu na blogu. Pomysł i inteligencja, z jaką całość została napisana, napawia o zdumienie. To naprawdę intrygująca podróż w świat Europejczykowi raczej nieznany i spojrzenie na islam z zupełnie innej perspektywy. "Nazywam się Czerwień" mówi zdecydowanie: "Pamuk jest świetnym pisarzem, więc Majk - musisz koniecznie przeczytać jego pozostałe powieści!". Postaram się to zadanie wypełnić. Tymczasem polecam Wam recenzowaną dziś książkę.
0 komentarze: