Ciągle sobie powtarzam: "Majk, czas na powrót do regularnego czytania prasy". Próbowałem "zmusić się" do tego, ruszając ponad rok temu z cyklem "Przegląd prasy". Pierwszy odcinek tej serii był - jak dotąd - jednocześnie jedynym. Nastąpiła jednak sytuacja, która ma szansę zmienić na dobre ten stan rzeczy. W sklepach pojawił się bowiem nowy numer powracającej po latach legendy magazynów growych - "Secret Service".
Chciałbym już na początku pewną rzecz zaznaczyć - nigdy wcześniej SS w ręku nie miałem. Niejednokrotnie zdarzało mi się czytać w innych magazynach o tej legendzie, czasy jej istnienia były jednak powiązane z moim raczkowaniem po świecie. Nie byłem więc może aż tak zajarany powrotem "Secret Service" jak tona jego fanów, ale ich ekscytację zrozumieć potrafiłem. I sam zresztą postanowiłem przekonać się, z czym to się je.
Nie miałem wielkiego parcia, by rzucić się na ten magazyn już w dniu jego premiery, ale zdarzyło się tak, że czekały mnie wówczas małe zakupy. Postanowiłem więc zajrzeć przy okazji do sklepu prasowego i kupić nowy "Secret Service". Niestety - magazynu tam nie było. Podobnie zresztą sytuacja miała się w dwóch różnych kioskach. Wszędzie magazyn miał status: "wyprzedane". Po kilku dniach kolejna tura egzemplarzy trafiła jednak do sklepów, dzięki czemu bez problemu zagłębiłem się wreszcie w lekturze.
Oto tym samym swoista recenzja "Secret Service", napisana przez osobę, która nigdy wcześniej smaku tego legendarnego owocu nie zaznała, choć na inną prasę grową wydała w swym życiu całkiem sporą kwotę.
Powiem już teraz - SS mi się podoba. Nie wiedziałem, czego się po tym magazynie spodziewać, chociaż jakieś tam wymagania na pewno miałem, w końcu to wychwalana pod niebiosa legenda. Podchodziłem jednak do "Secret Service" z nakazem "zaskocz mnie!". I istotnie zostałem w jakiś sposób zaskoczony.
SS podoba mi się zasadniczo z jednego, głównego powodu - więcej tu felietonów niż recenzji. Tych drugich jest tu dość mało, a większość z nich tyczy się zresztą nie mocno mainstreamowych hitów, a różnorodnych tytułów mniej czy bardziej indie. Recenzenckim tematem numeru jest z kolei "The Vanishing of Ethan Carter", czyli najnowsza produkcja Adriana Chmielarza. Tekst ten jest trochę krótki, ale mimo wszystko satysfakcjonujący. Zresztą recenzje w SS mają jeszcze jeden istotny plus - nie są wieńczone cyferkową oceną. I bardzo dobrze, bo takie rzeczy strasznie odwracają uwagę od samej treści tekstu.
Jeśli natomiast chodzi o felietony, najlepsze są artykuły poświęcone historiom pojedynczych gier czy serii. Teksty (zawarte tu w dziale nazwanym "Przekroje") okazały się zdecydowanie najciekawszymi w całym magazynie. Redaktorzy w całkiem obszernych artykułach przywołują historie takich tytułów jak "Wolfenstein", "X-COM" czy przygodówek od legendarnej firmy Sierra.
Także wśród pozostałych felietonów można znaleźć jeśli nawet nie "perełki", to zwyczajnie teksty dobre. Warto tu wspomnieć chociażby o relacjach z wycieczek na ranczo George'a Lucasa i berlińskiego Muzeum Gier czy popularnonaukowym tekście o historycznych planach budowy bazy księżycowej. Mało artykułów mi się stricte nie spodobało - wyrzuciłbym przede wszystkim kiepskie, przesadnie krótkie teksty o serialach.
Nowy "Secret Service" okazuje się więc magazynem przyjaznym nie tylko starym fanom tego magazynu. Dla oldskulowych graczy będzie to bowiem miły powrót do przeszłości, szczególnie dzięki tekstom "historycznym", dociekliwa młodzież może natomiast z ich pomocą odkrywać dzieje growego świata. SS wyróżnia się na tle pozostałych tego typu magazynów na rynku nie tylko marką, ale i zawartością, na którą składa się spora ilość felietonów.
Cieszy także fakt, że jest to dwumiesięcznik. Nie trzeba się spieszyć z czytaniem, a mimo tego regularność ukazywania się kolejnych numerów jest spora. Przyczepić się mogę jedynie do ceny - mam wrażenie, że jakiś procent z tych piętnastu złotych to "cena za nostalgię". Mimo wszystko, myślę, iż zainwestuję także w kolejne numery "Secret Service". To przyjemny magazyn szczególnie dla tych, którzy nie mogą już przesiadywać 24/7 przed konsolą i być na bieżąco ze wszystkimi nowościami. A ja - niestety - do takich ludzi już się zaliczam.
O Muzeum Gier bym poczytała!
OdpowiedzUsuń