Jasne - opcji, które pozwalają polepszyć życie, jest mnóstwo. Problem w tym, że większość z nich wymaga jednak jakiegoś wysiłku. Jak chcesz mieć przy sobie swoją drugą połówkę, to najpierw musisz ją znaleźć. Jeśli pragniesz, by świat stał się lepszym miejscem, to musisz pomagać za darmo różnym organizacjom. Nawet totalni konsumpcjoniści nie mają zbyt łatwo - oni skądś kasę na swoje kolejne zakupy też muszą wziąć.
Ale jest jedna rzecz, pomagająca polepszyć życie i niewymagająca przesadnego wysiłku. Ja wiem, co mogliście pomyśleć, widząc tytuł dzisiejszego postu: "Majk pewnie jednak zaczął czytać książki motywacyjne i wyciąga z nich jakieś pierdoły". Nic bardziej mylnego! Dzisiejsza rada od Twojego Ulubionego Blogera opiera się wprost na jego życiowych doświadczeniach.
Na czym więc polega ten magiczny krok do polepszenia swego życia? To łatwe - musisz po prostu zaakceptować, że nie każdy dzień musi być zajebisty. Należy przestać oczekiwać przed snem, że od samego poranka następnego dnia czekają Cię fajerwerki, wielki tort i harem gotowy na każdą Twoją zachciankę. Nie o to chodzi w życiu.
Oczekiwanie totalnej zajebistości po każdym dniu potrafi być uciążliwe do granic możliwości. Po pierwsze - dlatego, że zaczynasz mieć zbyt wygórowane wymagania wobec codzienności. I wtedy właśnie, gdy danego dnia nie stanie się nic naprawdę niesamowitego, będziesz wkurzony, bo ostatnie kilkanaście godzin minęło Ci "zwyczajnie".
A codzienność to taki skurczybyk, który tylko czeka na takie właśnie osoby. Codzienność lubi dręczyć tych wymagających cudów tu i teraz, codziennie, 24/7. Bo ona uwielbia wręcz pokazywać im, jak bardzo się mylą. Że nie mają co oczekiwać codziennie wielkiej imprezy, kolejnego dnia obfitującego wyłącznie w atrakcje z kosmosu.
I robi to bardzo dosadnie i bardzo wkurzająco. Bo choćbyś nie wiem jak się starał, nie wszystko na tym świecie zależy od Ciebie. I nawet, gdy masz już zaplanowane wyjście na wielką imprezę, może się okazać, że jednak znajomi wpaść nie mogą. Że dziewczyna zachoruje przed randką. Że wylądujesz na toalecie przed swoim wielkim dniem, bo w pizzy, którą zjadłeś, było coś nieświeżego.
Zaakceptowanie istnienia normalności to podstawa poprawy życia. To mniej oczekiwań, a więc i mniej zawodów. To mniej wyczekiwania na blask z jasnego nieba każdego dnia i tym samym więcej czasu na dążenie do sukcesu, do którego dojście zajmie Ci więcej czasu. To więcej dostrzegania radości w codziennych sytuacjach, niekoniecznie przesadnie wyjątkowych.
Daj się cudowi zaskoczyć, a nie wyczekuj na niego z utęsknieniem. To przyniesie Ci więcej radości, bo jednocześnie mniej zmartwień.
Źródło: Unsplash.com |
Takie proste, a takie mądre. Do tego jeszcze większość ludzi o tym niby wie, a jednak..
OdpowiedzUsuńW tym tkwi właśnie problem najważniejszych prawd życiowych - każdy je zna, mało kto je stosuje.
Usuńświetny wpis ! :)
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki! :)
UsuńODBJUR
OdpowiedzUsuńTo z toaletą okazało się ostatnio takie życiowe :C
OdpowiedzUsuńDamn, współczuję :(
UsuńDUŻE WYMAGANIA wobec każdego dnia podnoszą standardy, ciemną stroną jest częstsze niezadowolenie. Z kolei obniżenie oczekiwań może prowadzić do lenistwa. Sztuką jest posiadanie palących ambicji jednocześnie akceptując to, co przynosi rzeczywistość. Chodzi o odpowiedni stosunek mentalny do teraźniejszości i przyszłości, płynnego poszurania się miedzy nimi. Brzmi to abstrakcyjnie, c'nie? Upraszczając - nie warto przesadzać, popadać w skrajności.
OdpowiedzUsuń