Czy opcja z tytułu tego postu nie brzmi nad wyraz zachęcająco? Wracasz właśnie z uczelni i nie jesteś aż tak zmęczony, by chcieć jedynie rzucić się na łóżku i przespać cały wieczór. Po drodze masz za to zamiar wstąpić do najbliższego marketu, by kupić parę rzeczy do domu. Więc właściwie czemu by nie pomóc i komuś innemu w potrzebie? Oczywiście nie za darmo.
Wchodzisz więc szybko na konkretną stronę internetową przy pomocy smartfonu i wyszukujesz ofertę, która najbardziej Ci odpowiada. Dajmy na to, że mieszkasz na krakowskich Bronowicach, a ktoś stamtąd potrzebuje właśnie koniecznie paru rzeczy do zjedzenia, bo jego samego w domu trzyma choroba. Za fatygę ma zamiar podrzucić jeszcze dyszkę. Niby niewiele, ale jest to tak łatwy zarobek, że szkoda i te dziesięć złotych przepuścić. Wchodzisz w to?
Jeśli tak, to ma dla Ciebie świetną wiadomość - ktoś już autentycznie wpadł na pomysł stworzenia strony z takimi "ofertami pracy". Wooloo.pl (czytaj: "w ulu pe el") to mega intrygujący projekt czwórki ambitnych facetów. Polega mniej więcej na tym, co opisałem wyżej. Czyli ktoś wystawia w sieci ogłoszenie na temat łatwego i szybkiego zarobku, a Ty możesz dowolnie przebierać w ofertach i wybierać te, które Cie najbardziej zainteresują. Zakupy? Sprzątanie? Zajęcie miejsca w kolejce przed nocną premierą kolejnego "Diablo"? Do wyboru, do koloru. A jak już trochę pieniędzy zbierzesz, to i Ty możesz poprosić kogoś o przysługę za złote monety ze swego portfela.
O Wooloo dowiedziałem się zupełnie przypadkowo. Twórcy serwisu postanowili zebrać finanse na jego start za pomocą strony Ideowi.pl. Jest to świeży, polski odpowiednik kultowego Kickstartera, czyli serwisu polegającego na zbieraniu funduszy na konkretne cele. Za Wielką Wodą sfinansowano już w ten sposób liczne gry, książki, płyty muzyczne czy nawet i bardziej obfite technologicznie twory, jak choćby drukarki 3D do domowego użytku. Podobnie chce spróbować Wooloo.
Czy i im się uda zebrać chciane przez nich trzydzieści tysięcy? Raczej wątpię. I mówię to z wielkim smutkiem, bo projekt wydaje mi się fantastyczny. Nie sądzę jednak, by w ciągu pozostałych piętnastu dni nagle pojawiło się wystarczająco dużo ludzi, by zmniejszyć różnicę między kwotą wymaganą, a dotychczas zebranymi raptem prawie pięciuset złotymi. O projekcie jest jak na razie zbyt cicho, a i platforma crowdfundingowa wybrana przez twórców nie grzeszy popularnością. Jeśli jednak chcecie wesprzeć Wooloo i zgarnąć przy tym ciekawe bonusy - klikajcie TUTAJ.
A ja tymczasem mimo wszystko wierzę, że uda się mimo tego wystartować z serwisem pełną parą. Z tego co widzę, ostatnio poszukiwani byli testerzy serwisu z Warszawy. Jeśli tylko Wooloo pojawi się z betą przeznaczoną dla Krakowa, ja na pewno chętnie wezmę w niej udział. Niekoniecznie dla wielkich pieniędzy, ale zwyczajnie by przekonać się, czy projekt ten rzeczywiście jest tak fajny, jak mi się wydaje. No i może wreszcie znalazłbym kogoś, kto za symboliczną opłatą skłonny byłby posprzątać mi mieszkanie.
Trzymam kciuki, Pszczelarze!
Źródło: Flickr.com |
Dzięki! :) Na start rzeczywiście zaczynamy od Warszawy, a wynika to z faktu, że każda Pszczółka jest przez nas dokładnie sprawdzana. Bardzo mocno stawiamy na bezpieczeństwo i jakość naszych Wykonawców. Pozostałe obiecujące miasta pojawią się wraz z dużym zainteresowaniem, także klik: www.wooloo.pl. Bzz.
OdpowiedzUsuńDostałem już feedback, że jest też kilka innych osób z Krakowa, które chętnie wzięłyby w testach udział, więc czekamy wszyscy z niecierpliwością! :)
UsuńDzięki za wzmiankę o Ideowi.pl - rozkręcamy się pomału, więc mam nadzieję, że z czasem będziemy bardziej grzeszyć popularnością ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, bo dotychczasowym liderom polskiego crowdfundingu zdecydowanie daleko do zachodnich odpowiedników, może Wy to zmienicie :)
Usuń