Gdy dowiedziałem się, że w Polsce ma zostać wydana biografia Jony'ego Ive'a, od razu ustawiłem ją na samej górze swojej książkowej listy zakupów. Domyślałem się oczywiście, iż nie będzie to zapewne tak obfita i intrygująca historia, jak w przypadku pozycji o Stevie Jobsie, jednak wciąż mówimy przecież o - według wielu osób - obecnie "najcenniejszej osobie w Apple". Czy więc droga Jony'ego do sławy jest materiałem dobrym na tego typu pozycję? Sprawdziłem to już teraz, raptem paręnaście dni po polskiej premierze książki.
Co warto zaznaczyć na samym początku, w przeciwieństwie do kultowej już pozycji Waltera Isaacsona o Jobsie, tym razem do czynienia mamy z biografią nieoficjalną. Autor książki, Leander Kahney, miał okazję poznać oczywiście Jona Ive'a, aczkolwiek nie przeprowadził z nim na potrzeby swojego projektu żadnego wywiadu. Na szczęście zrobił on wszystko, by mimo tego uszczerbku uzyskać jak najwięcej materiału.
Wraz z kilkoma współpracownikami przepytał tym samym naprawdę sporo osób z otoczenia Ive'a. Część to znajomi projektanta, współpracownicy sprzed jego przenosin do Kalifornii czy też byli oraz obecni pracownicy Apple. Poza tym Kahney dokonał naprawdę ogromnego researchu, co udowodniają liczne przypisy - po kilkadziesiąt na każdy rozdział książki. Zamieszczone w nich linki czy odniesienia do innych książek są prawdziwą skarbnicą wiedzy dla tego, kto dowiedzieć się chce jeszcze więcej.
Czytało mi się tę pozycję naprawdę świetnie, co jednocześnie może w przypadku recenzowania produktu sprawić niemałe kłopoty. Gdy bowiem do czynienia mam z książką zwyczajnie średnią czy dobrą, udziela mi się klimat tej jakości i nie mam ochoty doszukiwać się przesadnych minusów. W przypadku dzieł naprawdę wciągających, często natomiast łatwiej jest mi dostrzec rysy, które psują trochę idealistyczny obraz całości.
I w tym przypadku rzuca się w szczególności jedna konkretna rzecz: to nie jest tak bardzo książka o Jonym, jak pozycja Isaacsona o Stevie. Początkowo oczywiście jest to typowa biografia, ukazująca dalsze losy kariery Ive'a już od samego dzieciństwa. Gdy jednak trafiamy do Apple, autor zaczyna dostarczać więcej informacji na temat projektów firmy, a mniej na temat samego projektanta. Z jednej strony, dzięki temu dostajemy naprawdę przyjemne i interesujące kompendium na temat designu produktów giganta z Cupertino, z drugiej natomiast, szkoda, że główny bohater książki musi się w tych momenatch w jakiś sposób usunąć cień.
Warto też zauważyć, że przecież życiu Jony'ego mimo wszystko daleko do szalonej historii Steve'a. Tu główny bohater nie rzuca studiów, nie wyjeżdża na drugi koniec świata, nie pości jedząc tylko owoce, ani nie dawkuje sobie codziennie LSD. Ive wydaje się po przeczytaniu tej książki człowiekiem zdecydowanie "normalniejszym", przyjaźniejszym i bardziej otwartym społecznie od Jobsa. Łatwiej go pewnie przez to ludziom polubić, ale takie "zwyczajne" życie na pewno nie jest dobrym mięsem dla biografa.
Na koniec jeszcze jedna kwestia, która rzuciła mi się w oczy. Przez całą książkę zastanawiałem się: "czemu, do cholery, nikt nie wrzucił do książki o projektancie żadnych zdjęć jego tworów?!". Ostatecznie okazało się, że fotografie zostały wrzucone, ale dopiero na koniec biografii. Jest to jakieś udobruchanie wkurzonego Czytelnika, acz wciąż uważam, że lepszym posunięciem byłoby zwyczajnie umiejscowienie zdjęć produktów tam, gdzie twory te są wspominane w tekście.
Pomimo tego, że przez prawie pół tej recenzji pastwiłem się trochę nad ubytkami książki Kahneya, muszę to napisać jeszcze raz - książkę tę naprawdę cholernie dobrze mi się czytało. Autor bardzo dobrze prowadzi narrację, a i same informacje na temat wszelkich znanych projektów Ive'a stanowią niemałą gratkę. Przynajmniej dla fanów Apple, bo nie jestem pewien, czy książka ta dostarczyłaby tyle radości zupełnie niedzielnym czytelnikom, co biografia Jobsa. Jestem jednak pewien, że jeśli macie już za sobą książkę Isaacsona, również i po twór Kahneya możecie sięgnąć ze spokojną głową. Na pewno i Wam on się spodoba.
0 komentarze: