Nebraska

No i udało się! Po raz pierwszy dałem radę obejrzeć wszystkie filmy nominowane do tegorocznej głównej nagrody oscarowej. Choć od gali rozdania statuetek trochę już czasu minęło, ja i tak jestem z siebie dumny. Serię seansów zakończyłem chyba najbardziej niszową, jak i również najbardziej intrygującą mnie produkcją tegorocznych Oscarów. Przed Wami tym samym recenzja "Nebraski".


Woody Grant (Bruce Dern) jest starym człowiekiem, któremu choroba powoli zaczyna dawać się we znaki. Mniej efektywnie reaguje na świat wokół niego, traci jasność umysłu. Sporo w tym zasług może mieć jego wieloletni alkoholizm, uprawiany od czasów nastoletnich. Pewnego dnia Woody zaczyna wierzyć, że wygrał milion dolarów. By je odebrać, ma rzekomo udać się do tytułowego stanu Nebraska. W podróż zabiera go jeden z dwójki synów, David (Will Forte).

Ostatecznie więc otrzymujemy pewnego rodzaj filmu drogi, ale zdecydowanie wyróżniający się na tle innych produkcji z tego gatunku. Najciekawszym aspektem jest zdecydowanie trafienie przez Woody'ego do swego rodzinnego miasta, gdzie spotyka się ponownie ze starymi znajomymi i rodziną. Część z nich zachowała sympatię dla starego Granta, część natomiast wita go z pewnym dystansem. Co z tego wyniknie? To zdecydowanie jeden z ciekawszych elementów "Nebraski".

Jest także intrygująca konfrontacja z synem podczas całej podróży. Młody Grant stara się odbudować relację ze swoim ojcem między innymi poprzez sam fakt zabrania go w podróż. Ponownie daleko temu jednak do typowości podobnych schematów z innych produkcji. Jak bowiem nawiązać kontakt z małomównym facetem, który dodatkowo przebiega właśnie psychiczną degradację? 

Rola Woody'ego została natomiast świetnie przedstawiona przez jego odtwórcę. Bruce Dern gra tak naturalnie, że aż trudno uwierzyć w to, iż nie jest on taki w rzeczywistości, a cały film jest tak naprawdę jedynie dokumentem o nim. Nie dziwi więc nominowanie go do Oscara za najlepszą pierwszoplanową rolę męską, podobnie jak zaskoczeniem nie jest wyróżnienie dla June Squib, odgrywającą żonę Granta, w tym przypadku za kobiecą rolę drugoplanową. Dwójka ta jest zdecydowanie najjaśniejszą stroną tej produkcji w kwestii aktorstwa. Jak to się mawia - starzy ludzie, a mogą.

Nie wspomniałem jeszcze jednak o najciekawszym aspekcie "Nebraski". Całość została bowiem przedstawiona jedynie w czarno-białych barwach. Pomimo tego, że mamy do czynienia z filmem współczesnym, jest to naprawdę genialny pomysł, dodający ogromu klimatu zaprezentowanym tu miejscówkom, jak i samemu "feelingowi" całości. Dramat z elementami prześmiewczymi - tak określiłbym bowiem to, czym film Alexandra Payne'a jest.

Czy mam jakieś zastrzeżenia do "Nebraski"? Nie. Nie uważam tej produkcji za najlepszy film oscarowy, aczkolwiek jest to zdecydowanie twór wart uwagi każdego fana kina. Charakterystyczny klimat, czerń i biel, ciekawa historia oraz świetny duet aktorski Dern-Squib - tak można krótko podsumować recenzowany dziś przeze mnie twór. No i jeszcze jedno - fantastyczny soundtrack! Zdecydowanie polecam.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej. Sprawdź również moje recenzje innych filmów nominowanych do tegorocznych Oscarów: "Kapitana Philipsa""Dallas Buyers Club""Tajemnicy Filomeny""Inside Llewyn Davis""Her""12 Years a Slave""American Hustle""Grawitacji" oraz "Wilka z Wall Street".

2 komentarze:

  1. Zamierzasz recenzować filmy nominowane do Złotej Palmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie zrecenzowałbym wszystkie, problem jest jednak taki, że - z tego co się orientuję - obecnie żaden z nich nie jest w jakikolwiek sposób możliwy do obejrzenia. Niektóre z tych produkcji trafiają do polskich kin dopiero rok po swoim pokazie w Cannes i często dopiero wtedy mam je okazje sprawdzić. A szkoda, bo Złote Palmy to znak jakości lepszy wręcz od Oscarów.

      Usuń