Kolejnym goście "Raperzy czytają" jest młody zawodnik z Rybnika - Michał eR. Na swoim koncie ma on między innymi niuskulowy mixtape "Ja tu tylko przelotem", wypuszczony w ubiegłym roku. Obecnie zaś Michał pracuje nad swoim kolejnym projektem - "'92 Tapes". Ma on pojawić się gdzieś w przeciągu najbliższego miesiąca i zawierać kawałki nagrane między innymi pod instrumentale SpaceGhostPurrpa czy Erica Dingusa.
Co natomiast Michał lubi w wolnej chwili czytać?
Pierwszy raz do komputera usiadłem mając jakoś ze dwa lata. Zdanie to wnosi do tego, o czym napiszę tyle, że można mnie określić, jako typowego dzieciaka XXI wieku (choć urodziłem się w 92, taki ze mnie hipster). Byłoby to całkowicie nieistotne, gdyby nie fakt, że komputer równa się tekst i nie ma zmiłuj. Będąc kilkulatkiem zdarzało mi się także bawić edytorem tekstu, a chcąc zagrać w cokolwiek się wtedy grało, trzeba było klepać w DOSie komendy „z palca” (ktoś to w ogóle pamięta?), więc w ten oto sposób słowo pisane wjechało w moje życie z buta. Warto w tym miejscu wspomnieć także o miesięczniku o grach "CD-Action", który pierwszy raz na oczy zobaczyłem jakoś w 1996, a kupuję regularnie gdzieś od 2002.
Jeśli chodzi o literaturę w formie bardziej książkowej, to przełom nastąpił niedługo później, a jego katalizatorem były "Gwiezdne Wojny" na VHS. Tata puszczając mi te filmy nie mógł się spodziewać siły ich oddziaływania na moje życie (wówczas wciąż kilkuletnie). Lawina runęła w postaci gier, zabawek, tazosów, ogólnie rzecz biorąc wszystkiego, co miało na sobie logo Star Wars. Wyczaiłem też na domowej biblioteczce książki z tej serii i uskuteczniłem klasyczną akcję "poczytaj mi tato", a także sam zachęcony bogactwem świata pisanego mając 5-6 lat podjąłem pierwsze próby składania liter.
W ten sposób stałem się fanboyem "Star Wars", połykam od razu i w całości każdy strzępek informacji związanych z tym uniwersum, a że największą ich dawkę zawierają książki, stąd prosty rachunek. Właściwie każdy tekst, który przeczytałem mam w formie fizycznej, cegieł zebrałem (kupiłem, albo podkradłem z półki mojego taty) już na tyle dużo, że mogę postawić sobie zamek, a czeka na mnie jeszcze przynajmniej drugie tyle (w tym książki „późniejsze”, które już mam, a których nie mogę przeczytać, bo jeszcze nie posiadam „wcześniejszych”). Jeśli miałbym coś polecić osobom, które tylko widziały filmy (absolutny niezbędnik), to będą to Trylogia Bane'a pióra Drew Karpyshyna (1000 lat przed "Nową nadzieją", czasy wojny między Jedi, a Sithami), napisana przez Karen Traviss seria "Komandosi republiki" (która po prostu zajebiście oddaje istotę życia żołnierzy-klonów, niestety zabrakło jej zakończenia i nie będzie kontynuowana) oraz trylogia Hana Solo (największy kocur wśród przemytników i chyba moja ulubiona postać z tego uniwersum).
W ogóle moim "najgłówniejszym" gatunkiem jest szeroko pojęta fantastyka i o ile z "kosmicznej" literatury "Gwiezdne Wojny" wygrywają ze wszystkim (na drugim miejscu Orson Scott Card i jego trylogia Endera, potem już długo nic), o tyle "magicznych" klimatów zgłębiłem bez porównania więcej. Bardzo polecam twórczość Robin Hobb, a w szczególności trylogię Skrytobójcy i pochodne (także trylogie, "Kupcy i ich żywostatki" oraz "Złotoskóry") - świat wykreowany przez autorkę jest absolutnie niepowtarzalny, z utęsknieniem czekam na chwilę, kiedy zapomnę całkowicie o czym były te książki, żeby móc przeczytać je jeszcze raz. Podobną niepowtarzalnością i świetną kreacją postaci cechuje się cykl "Niecni dżentelmeni" Scotta Lyncha, który jednak niestety krótko mówiąc opierdala się z pisaniem. Nie sposób też zapomnieć o polskich autorach – "Achaja" Andrzeja Ziemiańskiego to absolutny top polskiej fantastyki (przynajmniej dla mnie).
Jeśli chodzi o bardziej "przyziemną" literaturę to zdarzyło mi się przeczytać któryś z horrorów Deana Koontza, ale tego typu treści nie wciągają mnie za bardzo. Z dziwniejszych rzeczy zdarzyło mi się czytać rozprawy filozoficzno-socjologiczne, badania psychologiczne, a nawet jakiś podręcznik dla terapeutów (ciężka faza sprowadziła mnie na tę drogę i ciężką przeprawą było to ogarnąć, ale dałem radę). Przeczytałem nawet większość szkolnych lektur, chociaż "Potop" mnie pokonał, sory Heniu.
Michał podesłał też zdjęcie swojej gwiezdnowojennej biblioteczki, której szczerze zazdroszczę i dzielę się tym widokiem również z Wami :) |
Niestety, ale jeśli chodzi o zdjęcie, do głowy przychodzi mi tylko 'łooooo kuuuuurwa :O'.
OdpowiedzUsuń