"Wow, Mikołaj, ale Ty schudłeś" - mniej więcej takie komentarze słyszę non stop od jesieni od osób, z którymi przez dłuższy czas się już nie widziałem. Ja ogromnej różnicy nie widzę, przynajmniej gdy standardowo spoglądam w lustro. Inaczej sprawa ma się natomiast podczas przeglądania starych zdjęć. Wtedy często i mi włącza się totalny szoker.
Niecały rok temu ważyłem jeszcze dwadzieścia kilogramów więcej. Niektórym moim znajomym wydaje się to wręcz niewyobrażalne, bo poznali mnie już po mej "wielkiej metamorfozie". Waga oraz porównywanie zdjęć jednak nie kłamią. Wiele osób przy okazji zawsze mi zadaje pytanie: "ej, ale jak Ty to zrobiłeś?". Standardowo odpowiadam jednym zdaniem, dziś jednak zrobię dla Was wyjątek. Jeśli chcecie schudnąć przed letnim wyjściem na plażę, jeszcze zdążycie. A ten post podpowie Wam, jak możecie swoje marzenie spełnić.
Na pytanie o odchudzanie zazwyczaj odpowiadam po prostu: "biegałem". Bo tak naprawdę tylko to sprawiło, że tak dużo zrzuciłem w tak krótkim czasie. Zacząłem biegać w kwietniu, robię to do dziś. Początkowo traktowałem to raczej jako sposób prowadzący do zwiększenia swej wytrzymałości i poprawienia swej sprawności fizycznej. Jasne, zrzucenie paru kilogramów również wchodziło w grę, ale ostateczny efekt zdecydowanie przekroczył moje najśmielsze oczekiwania.
Moje treningi nie polegały jednak na zwykłym wyskoczeniu na dwór i zrobieniu największej możliwej liczby kilometrów. Znalazłem naprawdę dobry program w sieci, który pozwalał mi na stopniowe zwiększenie swych możliwości bez zbędnego przemęczania się. O tym, jak to wszystko wyglądało, pisałem już w dwóch postach z serii "Run, Majk, run!". Zawierają one łącznie raptem paręnaście akapitów, które podpowiedzą Wam, jak z bieganiem w ogóle zacząć. Nie potrzebujecie żadnych książek za kilkadziesiąt złotych czy specjalnego trenera. Wystarczy, że przeczytacie sobie to, co napisałem TU oraz TU.
Źródło: Flickr.com |
Spytacie jednak zapewne: "i co - to wszystko?". Nie do końca. Podstawowe hasło, jakie powinniście wziąć sobie do serca, gdy macie chęć schudnąć, powinno brzmieć: "rusz dupę i mniej żryj". Może trochę wulgarne, ale i przez to bardzo dosadne - musicie przyznać. Fraza ta zawiera jednak w sobie naprawdę wszystko to, co powinno doprowadzić Was do sukcesu.
"Rusz dupę" już wytłumaczyłem, czas więc na część "mniej żryj". Czy korzystałem z jakiejś specjalnej diety? Nie. Ba, nie czytałem w ogóle o jakiejkolwiek z nich. Starałem się po prostu jeść mniej, szczególnie pomiędzy głównymi posiłkami. Powiedziałem "bye" słodyczom maści wszelakiej i jeśli już miałem coś przekąsić, wybierałem owoce, jogurty i inne tego typu pierdoły. Reszty przesadnie nie zmieniałem. Obiady wciąż mogły zawierać spokojnie typowego polskiego schaba z ziemniakami czy nawet pizzę.
Ważnym nawykiem jest natomiast picie wody. Serio, powinniście ją łykać litrami, jeśli Waszym celem jest jakieś tam schudnięcie. Podobno zresztą każdy człowiek powinien wypijać dziennie półtora litra wody, by być zdrów jak ryba w wodzie. Ile w tym prawdy? Nie wiem, ale woda zwyczajnie powoduje, że chce Ci się mniej jeść. A to w przypadku hasła "mniej żryj" jest naprawdę przydatne.
O jedzeniu jeszcze jedno - nie głodujcie się. To naprawdę nie polega na tym, by codziennie wszamać jeden czy dwa małe posiłki. Pamiętajcie, że nasze hasło zawiera też frazę "rusz dupsko". A do tego, by zwlec się z łóżka i ruszyć w parokilometrową trasę, zdecydowanie potrzebna jest siła, którą zyskujecie z jedzenia (thank you, Captain Obvious). Ba, prawdopodobnie nawet jedząc normalnie schudniecie całkiem sporo. Pamiętajcie, że ja w pół roku schudłem dwadzieścia kilo, a może Wam wystarczy np. pięć czy dziesięć? Wtedy spróbujcie zwyczajnie skupić się na bieganiu, bez przesadnego ograniczania swych racji żywieniowych.
Jeszcze jedno pytanie, jakie może Wam zaświtać w głowach: "czy to jest zdrowe?". Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Zapewne wielu pełnoprawnych lekarzy powiedziałby Ci: "człowieku, nie możesz się czegoś takiego podjąć, dwadzieścia kilo w pół roku to zdecydowanie za dużo!". Ale hej - ja czuję się naprawdę w porządku, wręcz zdecydowanie lepiej niż te kilka miesięcy temu. Czuję się pełen sił i zdarza mi się, że w naprawdę słoneczny dzień, zamiast pomyśleć: "mam ochotę na piwo nad jeziorem", do głowy mi przychodzi tylko: "piękna pogoda na spocenie się podczas biegania!". Jakkolwiek obrzydliwie to brzmi.
Źródło: Flickr.com |
Trochę martwiłem się, że po czymś takim może przyjść słynny efekt jo-jo, który z opowiadań wydawał mi się czymś strasznie okropnym i przygnębiającym. Na szczęście mniej więcej od października utrzymuję stałą wagę. Jem więcej niż podczas tego treningowego pół roku, nie raz zapychając się żarciem z fast-foodów, chipsami czy czekoladowymi batonami. W kinie bez popcornu się nie obejdę. Ciągle jednak biegam trzy razy w tygodniu, po każdym wysiłku czując się coraz lepiej. Bo bieganie jest naprawdę świetną sprawą, a że dodatkowo udało mi się przy tym spalić trochę kilogramów? Tym lepiej dla mnie!
Na koniec jeszcze dwie prośby ode mnie. Numer jeden: nie poddajcie się, gdy nie będzie wyników od razu. Pierwsze tygodnie biegania to tak naprawdę jedynie wprowadzenie do sportowego świata, przygotowanie Was przed prawdziwym wysiłkiem. Na prawdziwe efekty musicie poczekać do mniej więcej trzeciego lub czwartego miesiąca, ale wtedy naprawdę pójdzie to już z górki.
Prośba numer dwa, skierowana zapewne w szczególności do dziewczyn: przed podjęciem się odchudzania, wpisz sobie w Google, jak też powinno liczyć się wskaźnik BMI. Sprawdź swój i upewnij się, czy aby na pewno masz jakąkolwiek nadwagę. Jeśli nie - nie psuj sobie zdrowia, bo potem możesz skończyć jako anorektyczka w szpitalu. Szczupłe kobiety narzekające na swoją wagę to jedna z najgorszych rzeczy, jaka może spotkać mężczyznę w relacjach damsko-męskich. Serio!
A jeśli masz jeszcze jakieś pytania związane z mym magicznym czynem zrzucenia dwudziestu kilo w pół roku: pisz śmiało! W komentarzach pod postem, na Facebooku czy via e-mail. Będzie mi niezmiernie miło pomóc, jeśli tylko będę potrafił :)
Źródło: Flickr.com |
Chyba czas ruszyć tyłek :). Zaczęłam biegać według tego planu, ale w końcu zwątpiłam bo nie wierzę że dam radę przebiec 40 minut bez zatrzymywania. Baaa, nawet 20 minut pewnie nie dam rady. Ale może znowu nadszedł czas podjąć wyzwanie :P.
OdpowiedzUsuńJa kiedyś miałem problem z przebiegnięciem kilometra na raz, a teraz 10 km to dla mnie standard, więc wszystko jest możliwe! :)
UsuńRówniez zrzuxilem 2 dyszki przez pol roku. Bieganko + zdrowsze jedzenie + wykluczenie słodyczy z codziennej idety i oto jest efekt. Także można, potwierdza;)
OdpowiedzUsuńImpossible is nothing :)
Usuństraszne te stopy na tej wadze ;_;
OdpowiedzUsuńWidywałem gorsze, na nieszczęście :(
UsuńKróla Juliana :P
OdpowiedzUsuńDokładnie! :)
UsuńDzięki! :D Tylko, że ja zamiast biegać grałem codziennie w piłkę. Jak na razie schudłem 14 kg! Jeszcze raz dzięki wielkie :]
OdpowiedzUsuńNo i piątka! Oto właśnie chodzi, by ze swoich zajawek wyciągać korzyści! :D
UsuńSchudlam 45 kg...jeszcze 20 musze..idzie to bardzo powoli;) przy tym dodam ze msm Hashimoto :(
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za powodzenie! :)
Usuńschudłam 20 kg,w cztery miesiące z 88 kg zeszłam do 68 jestem taka szczęśliwa polecam dietę jaką ja stosowałam.Jadłam co 2 godziny ilość mniej więcej tyle co zmieści sie w garści godz.;8,10,12,14,16,18-po tylko woda cwiczyc zaczęłam dopiero teraz ponieważ wczesniej gabaryty bardzo mnie ograniczały szczególnie psychicznie .Bardzo ważna zasadą jest aby nigdy nie pomijać posiłków nawet jeśli nie czujesz głodu.odstawiłam smażone słodycze i sosy ale za to nigdy nie byłam głodna dieta świetna i zdrowa polecam.Gratuluje wszystkim i trzymam kciuki mi sie udało Wam też sie uda
OdpowiedzUsuńGratulacje i powodzenia w takim razie w utrzymaniu formy! :)
UsuńA co polecasz na słuchawki do biegania ? :)
OdpowiedzUsuńBiegam albo z kanałówkami (wtedy jednak warto mieć opaskę na czoło, coby nie wypadały one z uszu), albo też z słuchawkami bezprzewodowymi. W tym drugim przypadku używam modelu Nokia-503. Są całkiem okej, no i wiele już ze mną przeszły, a mimo tego ciągle się dobrze spisują :)
UsuńHej, Mam na imię Monika i też zaczęłam biegać:} a właściwie to "ruszyłam tyłek" to takie postanowienie noworoczne, Na razie wygląda to tak że minute biegnę, minutę idę bo nie daję rady inaczej i tak po 3 km. Nie wiem czy to dobrze czy źle ale cieszę się że w ogóle zaczęłam. Do zrzucenia z 15kg więc nie ma na co czekać, podziwiam osoby, które zaczynając biegać potrafią przebiec od razu wiekszy dystans bo ja po tej minucie biegu, mam taka zadyszkę że..... mam nadzieje że to minie:)
OdpowiedzUsuńDlatego najlepiej używać planu treningowego, a nie biegać "na czuja". Takie treningi zwykle męczą człowieka, ale nie doprowadzają do tego, że ma on ochotę zwyczajnie paść na ziemię i umrzeć :)
UsuńO programie, którego ja używałem, gdy zaczynałem biegać, wspominałem tutaj - http://www.majkonmajk.pl/2013/07/run-majk-run.html
hej :) ja dopiero dzisiaj odkryłam twojego bloga i jest na prawdę super fajny :D czy mogłabym do ciebie napisać e-maila jakbym miała jakieś pytania?
OdpowiedzUsuńHej, miło mi, że Ci się tu podoba! Jak najbardziej - ślij maile, a ja postaram się jak najszybciej odpowiedzieć :)
UsuńMikołaju ! Już sam początek dzisiaj brzmi dziś, nieco "z przymrużeniem oka", w końcu mamy 6 grudzień :) W każdym bądź razie wszystkiego najlepszego z okazji imienin. Ale nie o tym chciałem...Niestety forma odchudzania jaką polecasz osobom otyłym to SAMOBÓJSTWO dla stawów !!! Ja wiem, że to działa najszybciej...jedynie pływanie może się zbliżyć do efektywności w pozbywaniu się zbędnych kalorii. Ani siłownia, ani rower, ani gra w piłkę nie dają szybkich efektów. Jednak warto aby ludzie wiedzieli, na jaką degradację stawów narażają się. Ja przekonałem się o tym po fakcie. Uszkodzona chrząstka stawowa - zastrzyki z kwasu hialuronowego co pół roku to nic w porównaniu z 3ema operacja na kolana. W jednym uszkodzona łąkotka, w drugim zerwane więzadła krzyżowe (kontuzja przy codziennej czynności - nie podczas gry). Dopiero po fakcie, mój lekarz ortopeda uświadomił mnie, że bieganie jest dobre...dla poprawienia kondycji i utrzymania wagi. NIE NA SCHUDNIĘCIE. On się tym nie martwi...dzięki temu ma pracę :)
OdpowiedzUsuńja w pol roku schudłam 20 kg dzięki 3 posiłkom dziennie godzinę na biezni(nie mam możliwości biegania bo mam małe dzieci) nie jem slodyczy pije tylko wodę kawę i zielona herbate(żadnych soków gazowanych napojów) nie jem po 18:00 i udało mi się :) jeszcze 10 kg i można jechać na wakacje :)
OdpowiedzUsuń