Nie wstydzę się Kevina

Tradycje świąteczne można mieć doprawdy różnorodne. Jedni czerpią z kultury swoich dziadków, drudzy adaptują się do bardziej nowoczesnych standardów, inni natomiast mają swoje własne, prywatne obrzędy. Niektórzy wylatują na Boże Narodzenie do ciepłych krajów, część umawia się "na Pasterkę", czyli łojenie wódy za kościołem, ktoś co roku podrzuci temu samemu bezdomnemu świąteczny prezent. Ja łączę się natomiast zawsze ze sporą grupą Polaków, którzy Wigilię kojarzą w dużej mierze z jednym - obejrzeniem "Kevina samego w domu".

Nie wiem, w które święta film ten pojawił się po raz pierwszy na Polsacie. Ja pamiętam to tak, jakby był on ze mną w Boże Narodzenie od zawsze. Od pierwszej zapamiętanej przeze mnie Wigilii, przez wiek nastoletni, aż po dziś dzień. Na początku oglądałem słynny film co roku w całości, czasem nawet tęskno mi do niego było tak bardzo, że robiłem sobie dodatkowy seans latem. Potem coraz częściej skupiałem się raczej tylko na fragmentach, ale choćby pół godziny "Kevina" obejrzeć musiałem. Innej opcji nigdy nie przewidywałem w moim świątecznym planie.

Bodajże dwa czy trzy lata temu, Polsat chciał ze świątecznej ramówki przygody Kevina wyrzucić. Internetowy tłum nie zawsze wygrywa (patrz - Sokołów vs. "Kocham gotować"), w tym przypadku jednak zwycięstwo było pewne. Na władze telewizji od razu posypały się tony maili, petycji i linków do wydarzeń na Facebooku. Standardowego puszczenia ulubionego świątecznego filmu chcieli wszyscy - nawet Ci, którzy wcale nie mieli zamiaru go oglądać. Lud zapragnął, Polsat dostarczył. Oglądalność okazała się wystarczająca, więc wszyscy poczuli się wygrani.

Wówczas do czynienia mieliśmy z prawdziwym zjednoczeniem się Polaków w słusznej sprawie. Może nie jak w przypadku śmierci papieża czy katastrofy smoleńskiej, ale jednak. Zdaje się jednak, że ta bańka wzajemnego wsparcia ostatecznie pękła. Niektórzy bowiem Kevina McCallistera zaczęli się wypierać. "Oj, bo to taki film dla dzieci, co ja go będę oglądał". "W tym czasie mogę odpalić sobie ściągniętą Szklaną pułapkę 10 - to jest dopiero super!". Część zaś stawia na lakoniczność: "Kevin? Phi.". Ach, Wy niewdzięcznicy.

Ja Kevina wypierać się nie mam zamiaru. Mówcie sobie, cokolwiek chcecie - dla mnie jest to wciąż jeden z najlepszych filmów, jakie widziałem w życiu. W kategorii produkcji familijnych, zajmuje on zaś w moim rankingu zdecydowanie pierwsze miejsce. No, może tuż obok "Toy Story". Jak mniemam, o zestawieniu "top filmów świątecznych" wspominać już nie muszę?

Dziś dla nas przygody Kevina są normalnością, prawdziwym standardem filmów świątecznych. W czasie swojej premiery, był on jednak produkcją całkiem oryginalną, wyłamującą się z wielu schematów tworzenia produkcji w klimacie Bożego Narodzenia. Sławę też zdobył całkiem sporą - to nie jest tak, że twór ten znają tylko Polacy. Trudno się zresztą temu dziwić, bo za "Kevinem samym w domu" stoją naprawdę ważni ludzie kinematografii - reżyserem był Chris Columbus, twórcą GENIALNEJ muzyki równie genialny John Williams, a jednego z dwójki bandziorów zagrał przecież Joe Pesci, który w tym samym roku wystąpił w oscarowych "Chłopcach z ferajny".

Do tego, przyznajmy szczerze - Macaulay Culkin zagrał świetnie. I to nie zasługa tylko dostarczonego scenariusza. Ten koleś miał po prostu przed sobą przyszłość naprawdę kultowego aktora, znanego nie tylko z jednej produkcji. "Home Alone" mogło być jego katapultą do innych produkcji, sam Culkin zdecydował się jednak spaść na samo dno. A szkoda, bo trudno znaleźć drugiego takiego dziecięcego aktora, który wyróżniałby się swą postacią na tle całego filmu. Jakkolwiek film ten zabawny i przemyślany by nie był.

Miałem w tym roku obejrzeć "Kevina" tuż przed świętami, ze znajomymi. Ostatecznie plan ten nie wypalił, dlatego w tym roku to właśnie dwudziesty piąty grudnia jest dniem wypełnienia mej corocznej tradycji. Nie wstydzę się jej, bo nie mam czego. Za każdym razem, spytany o moje uwielbienie do "Home Alone", potwierdzam je z dumą.

#teamkevin

4 komentarze:

  1. http://aszdziennik.wordpress.com/2013/12/27/polska-pierwszym-krajem-swiata-w-ktorym-kazdy-obejrzal-kevina-samego-w-domu/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kevin tak- ale nie dwa razy w roku, w odstępie miesiąca, w tej samej stacji.

    OdpowiedzUsuń