Gdyby ktoś kiedyś zaproponował mi możliwość jedzenia jednego konkretnego dania codziennie, bez wahania wybrałbym sushi. Japonię bardzo lubię, tę magiczną potrawę z Kraju Kwitnącej Wiśni natomiast ubóstwiam. Dlatego od czasu do czasu daję się skusić na ten kulinarny cud świata. Nigdy jednak nie sądziłem, że surowa ryba i ryż zawinięte w wodorosty, kiedykolwiek staną się podstawą do tego typu postu mego autorstwa.
Odkąd wylądowałem w Krakowie, odkrywam różnorodne serwisy internetowe, oferujące możliwość zamówienia jedzenia przez sieć. Fajna sprawa, bo systemy takie działają często sprawniej i szybciej od kontaktów telefonicznych. Jakieś dwa-trzy tygodnie temu, postanowiłem sprawdzić kolejny tego typu serwis - PizzaPortal.pl. Jego nazwa może być myląca, bo swoje oferty prezentują w nim również restauracje kompletnie z pizzą niezwiązane. Jak się już zapewne domyśliliście - tak, są tam też knajpki z sushi.
Zamówiłem więc zestaw ze sprawdzonej już przeze mnie wielokrotnie restauracji - Haiku Sushi (kiedyś pewnie pojawi się wreszcie w serii "Knajping"). Sushi należy chyba do najdłużej dowożonych towarów z restauracji, dlatego bez cienia zwątpienia przyjąłem informację, że zamówienie dotrze do mnie za około półtorej godziny. Postanowiłem spokojnie poczekać. Czekałem. Czekałem. No i jeszcze trochę poczekałem.
Minęły już ponad dwie godziny od złożenia zamówienia, a ja od kilkunastu minut wypatrywałem samochodu dostawcy pod blokiem. Auta przejeżdżają właściwie co chwilę, tego najważniejszego jednak na horyzoncie brak. Brzuch zaczął mi już naprawdę mocno burczeć, dlatego przełamałem się, uspokoiłem nerwy i zadzwoniłem do knajpki, z której sushi miało dotrzeć. I całe szczęście, że telefon ten wykonałem.
Zamówienia mego bowiem w Haiku nie mieli w ogóle w rejestrze. Moje zdziwienie tymczasem powoli zaczynało zmieniać się we wkurwienie. Liczyłem na odpowiedź w rodzaju: "już wysyłamy kuriera, przepraszamy za kłopot" albo "kurier jest w drodze, może się trochę spóźniać przez pogodę". Zamiast tego dostałem informację, że ja podobno nic w ogóle nie zamawiałem. A pieniądze przecież z karty ściągnięte, na mailu zaś leży potwierdzenie przyjęcia zlecenia. Co mam zrobić? Pan z Haiku odesłał mnie do PizzaPortal.pl.
Na początek miłe zaskoczenie - infolinia działa, choć godzina już późna. Dzwonię więc, odbiera miła pani, która wysłuchuje moich żalów i obiecuje za chwilę skontaktować się z restauracją, po czym ponownie ze mną. Po kilku minutach ponowny telefon: "zamówienie przyjęte, powinno do Pana wkrótce dotrzeć". Mija trzecia godzina od mojego złożenia zlecenia przez internet. Mam poczekać kolejne sześćdziesiąt minut. Pani sprawę załatwiła, życzy więc dobrej nocy i jak gdyby nigdy nic się rozłącza.
Teraz czas na sedno całej sprawy. Zaprawdę powiadam Wam, że każda porządna firma w tym momencie zaproponowałaby jakąś rekompensatę. Nie oczekiwałem darmowego dania, liczyłem jednak chociaż na jakiś rabat na następne zamówienie. Ktoś powie: "ej Majk, nie poprzewracało Ci się trochę w dupie?". Odpowiadam więc krótko: nie. Po prostu oczekuję rekompensaty, gdy ktoś mnie robi w chuja.
Czekam nabuzowany nie tylko z powodu konieczności jeszcze dłuższego czekania, ale i faktu, że najzwyczajniej w świecie jestem cholernie głodny. Byłem głodny już, gdy zamawiałem jedzenie. Czyli - dla przypomnienia - trzy godziny temu. Zjadłem więc w międzyczasie batona. Ponoć czekolada poprawiła humor. Tym razem nie podziałało, ale ucieszyło mnie coś zupełnie innego.
Oto bowiem odebrałem telefon od Haiku. Nie wiedziałem, co mam w takiej sytuacji powiedzieć, więc po prostu słuchałem. Do ucha natomiast wleciła porcja przeprosin, obietnica poprawy oraz prośba o pokutę i rozgrzeszenie. Rozgrzeszenia udzieliłem, pokutę restauracja wybrała sobie sama: "do następnego zamówienia dorzucimy Panu coś ekstra". I tak właśnie usłyszałem zdanie, na które czekałem.
Dziś Haiku umowy dotrzymało. Do zamówienia dostałem jeden cały zestaw gratis. Łącznie miałem 24 kawałki wybornego sushi. Podpowiadam niezorientowanym - to sporo, jak na jedną osobę. Byłem zszokowany, gdy to zobaczyłem, teraz natomiast jestem cholernie przejedzony. Ale w przypadku sushi można sobie na takie coś pozwolić. Ja ostatecznie wygrałem życie, Haiku zaś wygrało mój szacunek do nich. Oto naprawdę świetny przykład na to, jak zrobić klientowi dobrze.
Co zaś z PizzaPortal.pl? Od nich nic nie dostałem. I szczerze mówiąc, niezbyt obchodzi mnie, kto zawinił w całej sprawie - czy oni, czy Haiku. Ja w to nie wnikam, ja jestem bowiem klientem ich obu. Restauracja przytuliła mnie, ugłaskała i dała buzi. Pani z serwisu jedynie przytuliła.
Źródło: Flickr.com |
0 komentarze: