Właściwie w przypadku każdego swojego tekstu (wyjątkiem są na pewno recenzje), staram się wymyślić jakiś chwytliwy, przyciągający ludzi tytuł. Czasem mi to wychodzi lepiej, czasem wręcz tragicznie, zawsze jednak jakieś próby myślenia w tym kierunku przejawiam. Tym razem jest jednak inaczej. Od początku wiedziałem, że dzisiejszy post nazwę po prostu "Dom". Nie z powodu braku chęci do szukania innego pomysłu. Tytuł ten ma bowiem podkreślić znaczenie tego konkretnego słowa. Nie tylko dla samego tekstu, ale i całego życia człowieka.
Jak stali Czytelnicy zapewne pamiętają, od października mieszkam w Krakowie. Konkretniej - w mieszkaniu wynajmowanym z kumplem. Jest tu przyjemnie, wygodnie i spokojnie, dzięki czemu mogę się oddawać bezproblemowo procesowi pisania codziennych postów na bloga. Czuję, iż zaklimatyzowałem się tu już w jakiś wystarczający sposób. Ale.
Czasem, gdy wysyłam do kogoś esemesa, chcę tej osobie przekazać (czy też z własnej woli, czy też z pewnego rodzaju przymuszenia), iż obecnie jestem w trakcie wracania do. "Wracania do", bo zawsze w tym momencie pisania zatrzymuję się na chwilę. Po tych osiemnastu latach spędzonych w jednym miejscu, mam ochotę automatycznie napisać "do domu". Ale obecne mieszkanie nie jest moim "domem", a tylko i wyłącznie "mieszkaniem" właśnie.
I nie wydaje mi się, żeby ta kwestia nazewnictwa, wynikała z tego, iż do tej pory mieszkałem w autentycznym piętrowym domu, teraz zaś przeniosłem się do małej "klitki" w bloku. Słowo "dom" encyklopedycznie może i znaczyć wyłącznie budynek. Wydaje mi się jednak, że dla każdego tak naprawdę człowieka, jest to również jakaś wartość trudniejsza do określenia słowami. Nieważne, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy działa to jedynie podświadomie.
Angielskie słowo "home" moim zdaniem lepiej oddaje cały ten sens, w rodzimym "domu" bardziej ukryty. Pamiętacie otwierającą "GTA: San Andreas" scenę, gdy główny bohater, powracając ze swoistego wygnania, mówi: "Grove Street - Home"? Odnosi się on wtedy nie tylko do tego jednego konkretnego budynku, gdzie przeżył swe życie, a do całej ulicy czy też osiedla, na którym się wychował. CJ nie mówi "Grove Street numer_domu". Po prostu "Grove Street".
Ale czy "dom" oznacza w takim razie tylko i wyłącznie miejsce dzieciństwa każdego człowieka? Nie wydaje mi się. "Dom" zdaje się być raczej po prostu miejscem, w którym mieszkamy już nie tylko na stałe, ale wiążemy z nim jakieś iście "domowe" plany. Jeśli kiedyś wybuduję sobie dom i zamieszkam tam z rodziną, "domem" będę nazywał go prawdopodobnie od pierwszego mojego dnia w tym miejscu.
"Dom" nie wiąże się bowiem z samą placówką, ale i uczuciami, jakie do niej żywimy. Mi więc do nazwania takim właśnie określeniem innego miejsca niż rodzinna okolica, wciąż jeszcze daleko.
Źródło: Flickr.com |
Dlatego mówi się, że dom jest tam, gdzie twoje serce. To chyba oddaje wszystko. :)
OdpowiedzUsuńPodbijam :)
UsuńBo dom to ludzie,którzy tam są. Nie okna, drzwi czy kanapa.
OdpowiedzUsuńTutaj nie do końca się zgodzę, bo moim zdaniem "domem" może być i miejsce, w którym mieszkamy samotnie. Choć to też zapewne zależy od człowieka i jego potrzeb.
Usuń