Buszując ostatnio bezcelowo po internecie, trafiłem na jeden z facebookowych fanpage'y, które zdecydowanie opowiadają się przeciwko paleniu papierosów. Szczerze mówiąc, nie pamiętam już, która ze stron była to dokładnie, aczkolwiek - jeśli pamięć mnie nie myli - była to jedna z tych popularniejszych. Antynikotynowców było tam bowiem zdecydowanie sporo. Ujawniało się to zaś szczególnie w komentarzach.
Oto na wspomnianym fanpage'u została udostępniona informacja na temat zakazu palenia e-papierosów w środkach komunikacji miejskiej w kilku polskich miastach. Szczerze mówiąc, ani razu nie spotkałem się w Krakowie z sytuacją, by ktoś e-fajkę w tramwaju czy busie używał, aczkolwiek kto wie - może w innych miejscach naszego kraju problem ten rzeczywiście istnieje. Tam więc ludzie podróżujący komunikacją miejską na pewno będą mieli teraz lżej.
Swoją radość wyrazili zresztą komentatorzy lajkujący wspomnianą stronę. Hurraoptymistycznych akcentów było tam co nie miara. Obok pozytywnych okrzyków pojawiały się również wyzwiska rzucane w stronę palaczy, historie "z życia wzięte" i masa innych, zupełnie nieinteresujących pierdół. Jeden z komentarzy jednak bardzo mocno zwrócił moją uwagę.
Człowiek pewien pod wspomnianym postem napisał, że bardzo cieszy go ten zakaz, bo jego denerwuje widok dymu unoszący się z e-papierosa. Oczywiście zostało to opatrzone toną wykrzykników, a mężczyzna otrzymał spore poparcie od internautów w postaci lajków. A ja gdy tylko przeczytałem tenże komentarz, prawie udławiłem się ze śmiechu.
Zrozumiałbym bowiem, gdyby ktoś podał istotne argumenty na temat tego, dlaczego e-papierosy powinny być zakazane w komunikacji miejskiej. Jakieś linki do dowodów, że dym z tych dziwnych urządzeń truje całą populację, uszkadza nam mózgi i robi z nas zombie. Ale przecież takie problemy są zbyt błahe. Zdecydowanie ważniejszą rzeczą jest, iż tamtemu pana przeszkadza widok delikatnego dymu z e-papierosa!
Źródło: Flickr.com |
Bardzo prawdziwe...
OdpowiedzUsuńMam w zanadrzu anegdotkę związaną z tematem. Wracałam pociągiem z Warszawy, kilka rzędów przede mną siedział facet z e-fajką, no big deal. Nagle jakaś staruszka siedząca za mną podniosła raban, że "tamten pan pali" i zawołała konduktora. Tenże tłumaczył jej parę dobrych minut, że to nie jest prawdziwy papieros, że to nie dym, tylko para wodna. Pani była ewidentnie niepocieszona. Po dziesięciu minutach wyciągnęła papierosa i zaczęła go palić, ludzie się wkurzyli, przyszedł konduktor a ona "no to tamten pan mógł, to czemu ja nie mogę"... I weź wytłumacz cokolwiek ludziom...
Niby ostatnio przeczytałem gdzieś, że mimo wszystko jakieś tam "niefajne" substancje e-papierosowy dym też zawiera, aczkolwiek nie wiem, na ile w to wierzyć. Dla mnie najważniejsze jest, że prawdziwy dym zwyczajnie dla mnie śmierdzi i czuć, iż w jakimś stopniu Cię truje, a taka para wodna w zupełnie niczym mi nie przeszkadza.
UsuńWiesz... Nie wiadomo też ile w tych doniesieniach jest prawdy a ile interesu firm produkujących artykuły tytoniowe - bo wtedy inwalidą jest z kolei argument o zdrowotnym aspekcie e-fajek :P
UsuńSama nie wiem, nie palę, nie wnikam :)
Oczywiście, mnie też bardzo ciekawi, kto w e-fajkowej walce ma rzeczywistą rację. Pewnie kiedyś ostateczny dowód otrzymamy, ale w najbliższym czasie spodziewam się jedynie ciągłego zarzucania się odpowiedziami "szkodzi!" i "nie szkodzi!" :)
UsuńMi osobiście chodzi bardziej o sam fakt. Serio ktoś jest aż tak uzależniony od nikotyny, że musi w tramwaju/autobusie używać e-fajka? Ma aż tak słabe nerwy, że nie wytrzyma nawet tej godzinnej przejażdżki? Bez przesady. Przypomina mi się sytuacja sprzed koncertu w warszawskim Basenie, kiedy to stojąc jeszcze w kolejce przed klubem kilka dziewczyn jarało co 15 minut (dosłownie). To już były "normalne" fajki, ale to nie zmienia faktu iż dostać dymem w twarz nie jest zbyt przyjemnie i dla mnie przynajmniej niekomfortowe. To wszystko jest analogiczne do jedzenia w tramwajach i autobusach, czy też słuchania muzyki tak, aby słyszał każdy pasażer. Oczywiście, są też sytuacje absurdalne (kiedyś w zatłoczonym szwagropolu pasażer zażyczył sobie, bym trzymała swój telefon z dala od jego głowy, bo wytwarza on silne promienie rakotwórcze!). Po prostu nie robi się tego, co przeszkadza innym. Nawet jeśli się z tym nie zgadzamy, to jest to tylko różnica przekonań i wiedzy, i powinniśmy się starać to jakoś uszanować ;)
OdpowiedzUsuńAle mi tu nie chodzi o samo bronienie e-fajek, tylko zwrócenie uwagi na idiotyczny argument. Stojąc np. kilka metrów od osoby palącej e-papierosa w ogóle tego dymu nie czujesz, ale możesz jak pan z posta wyżej zacząć narzekać na to, że przeszkadza Ci sam widok tego dymka. Wspomniana przez Ciebie sytuacja jest absurdalna, pewnie, ale pasażer mimo wszystko podał konkretny, podbity może nawet jakimiś tam naukowymi dowodami argument. Co byś natomiast powiedziała, gdyby rzekł on: "proszę schować telefon, bo jego wygląd nie odpowiada mojemu poczuciu estetyki"? :)
Usuń