Już jakiś czas temu McDonald's zaczął wprowadzać do swoich polskich placówek tzw. "kioski zamówieniowe". Cóż to takiego? To specjalne maszyny z ekranem dotykowym, pozwalające klientom zamówić jedzenie bez czekania w kolejce do normalnych kas. Brzmi fajnie? Jak dobry ułatwiacz życia? Cóż - nie dla każdego.
Dworzec w Gdyni, środek Open'era. Tamtejszy McDonald's oblegany jest dosłownie przez masę ludzi. Na miejscu jedzenia nie zjesz, bo po prostu wszystkie stoliki są już zajęte. Działają bodajże dwie czy trzy kasy - przy każdej stoi kilkuosobowa kolejka. Na samym środku restauracji znajdują się kioski. Nowiutkie, czekające na wykorzystanie i chcące ułatwić człowiekowi życie. Do nich nie podchodzi nikt.
Tak samo jest na dworcach kolejowych. Kolejki do kas są tam przed niektórymi świętami naprawdę ogromne, a przy terminalach nie stoi prawie nikt. Ludzie trzęsą się w tych kolejkach ze stresu, złorzeczą na wszystkich przed sobą i przeklinają kasjerkę, która tak powoli obsługuje kolejne osoby. Ale nie opuszczą tej cholernej kolejki i nie podejdą do kiosku.
Źródło: Flickr.com |
Jedni powiedzieliby: "głupota". Ja jednak wybrałbym inne słowo: "strach". Strach, bo te dziwne, wysokie urządzenia są dla wielu niepewne. Czy nie zjedzą mi pieniędzy? Czy mnie nie oszukają? Czy w ogóle będę potrafił to cudo obsłużyć?
Co ciekawe - strach przed kioskami uzewnętrznia się nawet u osób z mojego pokolenia! Młodych, wychowanych wśród technologii, korzystających przez cały dzień ze smartfonów, tabletów, laptopów. Strach starszych ludzi przed technologią wydaje się nawet całkiem zrozumiały. Ale co z nami, z młodziakami? Tak jak wspomniałem - czujemy się niepewni.
Jakkolwiek niemiła, zrzędliwa i ogólnie okropna nie byłaby kasjerka w PKP - mamy już z nimi doświadczenie. Wiemy, czego się spodziewać, wiemy, że wreszcie jakoś się z nią dogadamy. Czasem po dłuższej chwili tłumaczenia, o co nam chodzi, ale wreszcie dostaniemy to, co chcemy. A kioski? One są niepewne, nieznane, podejrzane.
W rzeczywistości natomiast, wydają się one być o wiele bardziej komfortowym rozwiązaniem niż podchodzenie do klasycznej kasy. Możemy dowolnie kasować wcześniej wybrane produkty, wracać do poprzednich ekranów, wiercić się przy tym i zastanawiać. I nikt nie spojrzy na nas zza lady wkurzonym wzrokiem, nikt nie będzie nas pospieszał. Pobłądzić też się nie da - wszystko, co potrzebne, wytłumaczone jest na ekranie jasno i klarownie.
Mam wrażenie, że wiele osób myśli, że terminale są przeznaczone wyłącznie dla jakichś komputerowych speców. Stworzone przez nich i dla nich. Gdy ludzie widzą, iż ktoś podchodzi do takiego stanowiska, widzą w nim od razu jakiegoś wielkiego profesjonalistę. A to nie jest tak.
Każdy z nas, używających kiosków, podszedł kiedyś do nich po raz pierwszy. Za pierwszym razem u mnie też pojawiła się niepewność. Czy to na pewno wypali? Czy nagle to wszystko nie padnie? Ale to nie przeszkodziło mi zrobić jednej, bardzo prostej rzeczy - SPRÓBOWAĆ. Przeklikać się przez kolejne reklamy i po raz pierwszy poradzić sobie bez kasjerki mającej ochotę Cię zabić.
I udało się. Bilet kupiony, jedzenie kupione. Szybciej i łatwiej.
Więc korzystajcie z terminali, korzystajcie z technologii. Ona naprawdę nie gryzie, a wkurzać zacznie dopiero wtedy, gdy wszyscy przyzwyczają się do niej równie mocno co do pań za ladą i kolejki do kiosków będą się ciągnęły tak, jak dziś do normalnych kas.
0 komentarze: