Coraz częściej mówi się o tym, że na salony wracają trendy sprzed lat. Dzieje się to wszędzie: w muzyce, w modzie, w wystrojach knajp. Nie jest to jednak wcale powiew jakiejś bardzo dawnej przeszłości. Sięgamy lat 90., 80. - dalej zachodzimy z rzadka. A gdzie w nas pamięć do jeszcze starszych okresów? Na horyzoncie coś niezbyt ją widać. Aż chce się więc zakrzyknąć: HAŃBA!
"Hańba!", bo taką też nazwę nosi moje bodaj największe muzyczne odkrycie tego miesiąca. Przywitajcie oklaskami czterech chłopaków wychodzących na scenę. Jeden gra na banjo, drugi na akordeonie (ewentualnie klarnecie), trzeci wali w bęben, a ostatni dmie w tubę. Na swoim Facebooku głoszą, że powstali w roku 1931, a obecnie odbywają "zbuntowaną trasę objazdową" Anno Domini 1935. I wcale nie zdziwiłbym się, gdyby to była prawda.
Wszystko bowiem sugeruje, że tak właśnie jest. Od ubioru chłopaków, upodabniającego ich do polskich robotników z początku XX wieku, na tekstach ich piosenek kończąc. Inspirowanych starymi piosnkami śpiewanymi przez tłumy czy poezją Tuwima. O zbrojących się Niemcach, o biciu bolszewików. Tylko że wygrywane z jakimś takim punk-rockowym pazurem.
Swój występ zespół zaaranżował na jednej z katowickich ulic, wyglądającej jak wycięta z początku wieku XX. I dali takiego czadu, że zauważyli ich nawet zagraniczni słuchacze, którzy nic z tekstów piosenek nie zrozumieli. Trudno bowiem oprzeć się tak niesamowitej energii i muzyce, jakiej nie słyszy się już nawet na deskach polskich klubów. Idealnym komentarzem do całego wystąpienia jest natomiast ten poniższy:
Widać, że po występie dla KEXP, popularność Hańby! wzrosła - również (a może szczególnie) w naszym kraju. Jest się z czego cieszyć, bo ich muzyka to coś wyjątkowo oryginalnego jak na dzisiejsze standardy. Na dodatek, wszystkie trzy dotychczasowe płyty zespołu można pobrać zupełnie za darmo STĄD. Przyszły tydzień od razu zapowiada się przyjemnie z takim materiałem na dysku, prawda?
Chuj tam ich wi ale po 90 lat typki nie majo a muzyczki do walenia dinxu nie grajo
OdpowiedzUsuń