Niehalo

Coraz bardziej zaczynam wkręcać się w prozę Ignacego Karpowicza. Zarówno "Ości", jak i "Balladyny i romanse" tak mi się spodobały, że począłem iść jeszcze dalej w tym kierunku. Tym razem w ręce wpadła mi debiutancka powieść tego autora, jeszcze z roku 2006. Czy po sprawdzeniu jego najnowszych tworów warto było się cofać te kilka lat wstecz?

"Niehalo" to opowieść o niejakim Maćku, młodym chłopaku zamieszkującym Białystok. Jego dość normalne, standardowe życie to jedynie wstęp do historii zawartej w książce. Szybko bowiem zostajemy wplątani w wir wydarzeń, które zdecydowanie do typowych zaliczyć nie można. Z cokołów wstają pomniki, z domów wychodzą moherowe berety, a do tego dochodzą jeszcze młodzieżowe bojówki. Maćka czeka naprawdę ciężki dzień.

Jak to zwykle w przypadku książek Karpowicza, trudno tak naprawdę powiedzieć wprost, o czym ta pozycja jest. Oczywiście, fabuła istnieje, zawiera ona jednak tyle niesamowitych i nieprawdopodobnych zdarzeń, że Czytelnikowi istotnie może ona zawrócić w głowie. Od samego początku wprost widać, że coś z historią tu zawartą jest "niehalo". A do nas należy zadanie odczytania jej sensu.

Jest więc ponownie to ciekawe, Karpowiczowskie spojrzenie na Polskę. Posypane oczywiście koniecznie dozą charakterystycznego humoru i ironii.  W "Niehalo" nie ma jednak jeszcze tak wiele tych tematów, które pisarz poruszył w swych kolejnych powieściach. Pomimo tego więc, że Karpowicz już tutaj śmieje się na przykład z fanek ojca Rydzyka, tak nie ma tu miejsca na dyskusję o homoseksualizmie czy transwestytach. 

"Niehalo" jest zdecydowanie krótsza pozycją od "Ości" czy "Balladyn i romansów", autor dobrze jednak wykorzystał ustaloną długość. Świetnie spisuje się ona w przypadku tutejszej fabuły, w której nie ma czasu na przerwy, a całość to tak naprawdę spis kilku(nastu) godzin wyciętych z życia Maćka. Jest tym samym szybko, krótko, ale i całkiem wciągająco. Jeśli Czytelnik weźmie się w garść, "Niehalo" staje się książką na dwa/trzy dłuższe wieczory.

Debiut Karpowicza nie jest moim zdaniem tak dobry, jak jego najnowsze pozycje, aczkolwiek zdecydowanie warto go sprawdzić. Jeśli Wam również podobały się inne książki tego autora, możecie bez problemu sięgnąć po "Niehalo", będąc spokojnym, że nie zrazicie się po tym tytule do Ignacego. Mimo to, zacząć przygodę z jego prozą warto chyba jednak od czegoś nowszego. "Ości" albo "Balladyny i romanse" będą zdecydowanie dobrym wyborem. Potem możecie spokojnie sięgnąć i po "Niehalo".

2 komentarze:

  1. Uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz: uwielbiam twórczość Karpowicza ; ) "Balladyny i romanse" moim zdaniem wśród jego pozycji zdecydowanie wygrywają. W ogóle wygrywają wśród wielu książek. Niestety, "Niehalo" nie zachwyciło mnie aż tak bardzo. A może i stety? To chyba świadczy o tym, że Karpowicz jest coraz lepszy. Nie wiem, jak to jest możliwe : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że Karpowicz jak wino - im starszy, tym lepszy :)

      Usuń