Już gdy recenzowałem książkę Szymona Hołowni, "Last minute. 24h chrześcijaństwa na świecie", zapowiadałem, że na moim Kindle'u leży od jakiegoś czasu inny tytuł tego autora. W tym wypadku nie chodziło jednak o jego projekt solowy, a tytuł stworzony wspólnie z Marcinem Prokopem. Trochę się wstrzymywałem z jego przeczytaniem, lecz ostatecznie udało mi się znaleźć wolną chwilę, by zabrać się do lektury. Czy jestem zadowolony z tej książki równie mocno jak z "Last minute"?
"Bóg, kasa i rock'n'roll" zawiera spisane rozmowy dwójki autorów, które przeprowadzili oni w ramach tworzenia tego tytułu. Głównym tematem ich dyskusji są chrześcijaństwo i jego Bóg. I przyznać trzeba, że jest to rozmowa zacięta, bo choć Hołownia istotnie jest mocno wierzącym katolikiem, tak Prokopowi najbliżej chyba do agnostycyzmu. Całość jest więc zbiorem licznych argumentów, rzucanych z obu stron i naprawdę efektywnie przekonujących Czytelnika do racji autorów. Kogo jednak wybrać, gdy rozbieżność między ich światopoglądami jest tak spora?
Czego nie można odmówić temu tytułowi, to wyjątkowego klimatu dyskusji w nim zawartej. Całość rzeczywiście wygląda jak ambitna rozmowa dwóch inteligentnych przyjaciół. Od czasu do czasu czuć pewnego rodzaju "agresję" w tonie ich wypowiedzi, jednak mimo wszystko nawet wtedy dialog ten zachowuje swój miły i luźny klimat. Czytelnik zaś czuje się, jakby siedział w wygodnym fotelu obok dwójki autorów i z zainteresowaniem przysłuchiwał się ich dyskusji.
Wyjątkowo interesująca jest także dość nietypowa zawartość tej rozmowy. Nie dostajemy bowiem czysto teoretycznej papki, w większości bowiem do czynienia mamy czy to z ciekawymi historiami wyciągniętymi z życia, czy też odniesieniami do show-biznesu. Prokop dobrze czuje się w szczególności w temacie muzyki, raz więc próbuje zdemaskować twórczość Nergala, innym razem analizuje natomiast dyskografię Nicka Cave'a. Hołownia natomiast rzuca wydarzeniami ze swego prawdziwego życia, mówiąc między innymi o swej próbie bycia w zakonie, autentycznej sytuacji chrześcijaństwa w Polsce czy tzw. "churchingu".
I tylko co do jednej rzeczy związanej z tą książką nie mam do końca sprecyzowanej opinii. Zbyt często, moim zdaniem, rozmowa Hołowni i Prokopa zamienia się raczej w wywiad, polegający na tym, że jeden z nich zadaje pytania, a drugi po prostu na nie odpowiada. Nie podoba mi się to więc do końca z jednej strony, z drugiej natomiast domyślam się, iż zamienienie tego na zwyczajny dialog, wprowadziłoby więcej chaosu, a mniej rozsądnej treści. Toteż mimo drobnej niechęci do takowego zabiegu, doceniam jego wartość.
Pierwsza wspólna książka Hołowni i Prokopa to naprawdę ciekawa lektura, która powinna spodobać się każdemu. Dużo daje tu rozbieżność poglądów tej dwójki oraz fakt, że zarówno jeden, jak i drugi, zdaje się mieć jakąś rację w tym, co mówi. Naprawdę dobrze się to czyta i zanim się zorientowałem, dotarłem do ostatniej strony "Boga, kasy i rock'n'rollu". Polecam i ruszam dalej w przygodę z książkowymi tworami Hołowni. Również w duecie z Prokopem.
Wiara (teoria?) którego z nich jest Ci bliższa? I czy ta książka miała jakiś wpływ?
OdpowiedzUsuńTrudno mi powiedzieć. Chyba jednak Prokopa, aczkolwiek słowa Hołowni też mają jakąś ciekawą "moc" w sobie.
Usuńbrzmi ciekawie, muszę sprawdzić ;)
OdpowiedzUsuńmnie na pewno będzie bliżej do Prokopa, ale zawsze warto odświeżyć spojrzenie
Zdecydowanie "odświeża" ta książka spojrzenie na takie sprawy, warto sprawdzić :)
Usuń