Można nie lubić Kanye Westa, można nie słuchać jego kawałków, można wręcz nimi gardzić. Nie wolno jednak zaprzeczyć, że Yeezy jest istotnym elementem nie tylko współczesnego show-biznesu, ale i samego rapu. Kanye nie należy oczywiście do prekursorów tego gatunku, ale w wyraźny sposób pomógł w jego zrewolucjonizowaniu. Bo po kilku stricte klasycznych krążkach, przygotował on takie, których stworzenia nikt wcześniej by się nie podjął.
Ja natomiast dziś Wam opowiem nie o całej karierze Westa, a wyłącznie jednym jego kawałku. Kawałku, którego chyba nikt poza mną nie wymieni jako pierwszego w odpowiedzi na pytanie: "jakie są najlepsze tracki od Kanye?". To nie jest bowiem utwór, który osiągnął jakąkolwiek niesamowitą popularność. Przynajmniej jak na warunki Yeezy'ego.
Nie znajdziecie go też na żadnej solowej płycie tego rapera. Nie ma go ani na starszych wydawnictwach, ani na tych najnowszych. Ba, moim zdaniem nie pasuje on wręcz do żadnego z albumów Westa. Klimatycznie trochę zbyt inaczej został on zrobiony od "The College Dropout", "Late Registration" czy "Graduation". Nie pasuje także do śpiewanej "808s & Heartbreak" ani tym bardziej do szalonego "Yeezusa". W przypadku "My Beautiful Dark Twisted Fantasy" nie zgadzałby się on natomiast z konceptem płyty.
Utwór ten pojawił się w całkiem niespodziewanym miejscu - na soundtracku do filmu. Dość "niezwykłego" filmu, warto dodać. Mowa bowiem o "The Man With The Iron Fists", czyli produkcji w reżyserii słynnego RZA z Wu-Tang Clanu. Po znajomości (jak można przypuszczać) Kanye nagrał specjalny kawałek właśnie na potrzeby tegoż tytułu. Nie potraktował tego jednak po macoszemu, wyszedł mu bowiem - moim zdaniem - najlepszy track w historii.
Czy mam jakieś konkretne techniczne argumenty, którymi mógłbym podeprzeć swoją tezę? Nie. W tym przypadku oceniam bowiem jedynie emocjami, zawsze pojawiającymi się u mnie w ilościach hurtowych podczas słuchania tego kawałka. Jest to moje zdecydowane top 1 w kategorii utworów do zrelaksowania się.
To track, który rozchmurzyłby mi najsmutniejszy dzień. W ten najlepszy wprowadziłby natomiast jeszcze większą porcję radości, choćby zdawało się to niemożliwe. Podczas zimy, pomimo śniegu i zimna, słuchając tego kawałka zawsze czułem się jak na najpiękniejszej plaży świata. Tam też przenosiłem się jadąc pociągiem w czasie upalnego lata.
Jest to również jednocześnie jeden z najlepszych kawałków miłosnych, jakie znam. I ponownie - nie chodzi tu o żadne techniczne aspekty tekstu. Nie liczcie na wygórowane metafory, nie liczcie też na modne w rapowych kawałkach nazywanie w każdej linijce swojej kobiety "suką". Tu ponownie uderza natomiast klimat i prostota tekstu, uderzająca z niespodziewaną siłą. I gdy ta cała wielowersowa litania Kanye się kończy, w głowie ciągle pozostają dwie ostatnie linijki:
Lets make a move on these herds, go somewhere private
I’m talking just me and you and a plane and a pilot
Ale to wygląda zwyczajnie i prosto, prawda? A ja, gdy słyszę te słowa, zawsze mam ciary.
Masz dziewczynę albo chłopaka? W takim razie pewnie wyobrazisz sobie Was razem w taki sposób, jak opisuje to Kanye. Jesteś stuprocentowym singlem od dłuższego czasu? Chociaż na chwilę przeniesiesz się do świata związku idealnego. Właśnie rozstałeś/aś się z kimś i słuchasz tylko depresyjnych kawałków? Po odpaleniu tego przypomnisz sobie jedynie te dobre wspomnienia z eks i zapomnisz na chwilę o smutku.
Masz dziewczynę albo chłopaka? W takim razie pewnie wyobrazisz sobie Was razem w taki sposób, jak opisuje to Kanye. Jesteś stuprocentowym singlem od dłuższego czasu? Chociaż na chwilę przeniesiesz się do świata związku idealnego. Właśnie rozstałeś/aś się z kimś i słuchasz tylko depresyjnych kawałków? Po odpaleniu tego przypomnisz sobie jedynie te dobre wspomnienia z eks i zapomnisz na chwilę o smutku.
Jeśli Tobie też się ten kawałek tak bardzo spodoba, zapewne po wielu odsłuchach pomyślisz to, co napisał jeden z komentatorów na YouTube: "I'm having this played at my wedding! It's a life goal". Gdy to przeczytałem, zrozumiałem, że właśnie muszę komuś podebrać jedno z życiowych marzeń. I dlatego właśnie moja przyszła żona również musi uwielbiać ten kawałek.
Rozpisałem się trochę, a przecież sednem tego tekstu miał być raptem jeden kawałek. Dlatego teraz po prostu załóżcie słuchawki, kliknijcie TUTAJ, zamknijcie oczy i wsłuchajcie się w muzykę. Jeśli Wam również się ten utwór spodoba - dajcie znać. Będzie mi niezmiernie miło, że ktoś dobrze wykorzystał moje muzyczne polecenie :)
myślę, że ten opis dużo lepiej pasuje do starego i nieco oklepanego, ale wciąż najlepszego numeru Kanye, czyli Spaceship ;)
OdpowiedzUsuń"Spaceship" świetne - potwierdzam! :)
Usuń