Już za chwilę, już za momencik, bo dokładnie piątego września, na polskim rynku wyląduje wreszcie oficjalnie Xbox One. Światowa premiera konsoli miała miejsce prawie rok temu, w listopadzie 2013, jednak wówczas pojawiła się ona jedynie w ograniczonej liczbie krajów. PlayStation 4 Polacy mogli nabyć praktycznie od razu po podstawowej premierze, toteż ciężko będzie nadrobić straty Microsoftowi. Czy jednak w ogóle warto wesprzeć w tej kwestii giganta z Redmond i nabyć nowego Xboxa?
U mnie One wylądował jeszcze w ubiegłym roku. Starałem się go nabyć jak najszybciej po światowej premierze, ale nie było to wcale tak łatwe, jak się mogło wydawać. Udało mi się wreszcie zakupić konsolę w grudniu i od tamtej pory spędziłem już z nią naprawdę sporo godzin. Czuję się tym samym zobowiązany, by podzielić się wreszcie swoimi przemyśleniami na temat tego sprzętu. Przygotujcie się na tekst krótki, acz treściwy.
Pytanie podstawowe: dla kogo na tę chwilę jest Xbox One? Wskazałbym w tym przypadku dwa typy ludzi. Pierwszym z nich są fani marki Xbox, którzy przez "trzystasześćdziesiątkę" mieli już okazję nie raz zarwać nockę i rzucić padem o ścianę. Dla nich kupno nowej platformy Microsoftu powinno być właściwie krokiem naturalnym, bo tylko tutaj dostaniemy kolejne części tak świetnych serii jak "Forza", "Halo" czy "Gears of War".
Drugi typ ludzi, dla których Xbox One nadaje się już teraz, to osoby pragnące po raz pierwszy zagłębić się w świat konsol i mogące dość swobodnie wydać gotówkę na nową platformę. Mam wrażenie, że nowe platformy zarówno Microsoftu, jak i Sony, trochę bardziej (przynajmniej w czasie launchu) nadają się do rozpoczęcia swej przygody ze światkiem gier wideo. Duża zasługa w tym przypadku ostatniego trendu, który wielu starych wyjadaczy zaczął już wkurzać. Liczne firmy postanowiły bowiem nie przygotowywać na nowe konsole zupełnie świeżych gier, ale odświeżać swoje starsze tytuły, wyłącznie ulepszając grafikę. Również i mnie to zaczyna dość mocno denerwować, aczkolwiek przyznam szczerze, że jestem przygotowany na dwa zakupy tego typu: ulepszone "Grand Theft Auto V", a także kolekcję wszystkich części "Halo".
Poza wiernymi fanami i ludźmi zupełnie nowymi w światku gier, cała reszta, jak na razie - moim zdaniem - nie ma zbytnio po co sięgać w kierunku świeżych platform. Zwyczajnie nie ma tu jeszcze tylu naprawdę intrygujących pozycji, by można było zacząć używać One jako podstawowej konsoli. Jeśli masz "trzystasześćdziesiątkę" od dwóch czy trzech lat, lepiej pozostać na razie przy niej i ukończyć ten ogrom tytułów, których sprawdzić jeszcze okazji nie miałeś.
Na koniec jeszcze jedna sprawa: Kinect. Dopiero ostatnio Microsoft wprowadził zestawy bez niego, toteż ja byłem jeszcze zmuszony do jego nabycia. Dziś wiem, że wolałbym kupić bundle bez Kinecta. Nie gram w tytuły jemu poświęcone i jedyne do czego mi się on przydaje, to wyłapywania komend głosowych. Przyznam szczerze - ta funkcja jest naprawdę kozacka i przez chwilę można poczuć się jak w jednym z filmów science-fiction, gdy konsola wykonuje polecania wymówione przez Ciebie. Nie ma jednak co nabywać Kinecta tylko dla takiego bajeru, tym bardziej, że - pomimo przesuniętej o rok premiery - ciągle nie wiadomo, kiedy Xbox zacznie rozumieć komendy po polsku.
Czy to wszystko znaczy, że ja One jestem zawiedziony? Nic bardziej mylnego! Konsola służy mi naprawdę dobrze i mimo wszystko podoba mi się bardziej niż Xbox 360. Lepszy jest pad, lepsza jest też cała pozostała technologia. Sporo bajerów przywołuje na twarz uśmiech: poczynając od wspomnianych już komend głosowych, przez możliwość streamowania gier przez Twitcha, na opcji rozmawiania przez Skype i jednoczesnego grania kończąc. Za dwa, trzy lata, powinna to już być platforma atrakcyjna dosłownie dla każdego. Na razie jednak radzę się z zakupem wstrzymać, chyba, że jesteście - trochę tak jak ja - w gorącej wodzie kąpani.
Źródło obrazka: fanpage Xbox Polska |
0 komentarze: