Gwiazdozbiór psa

"Gwiazdozbiór psa" jest jedną z tych - dość chyba nielicznych - pozycji, które intrygowały mnie już podczas swej premiery. W tym przypadku chodziło konkretniej o premierę polską, nie zaś globalną. Wydawcą tejże powieści był bowiem Insignis, którego plany wydawnicze śledzę regularnie. Jednak pomimo tego, że "Gwiazdozbiór" mnie sobą zaintrygował, nie czułem żadnej potrzebny przeczytania go w trybie natychmiastowym. Poczekałem więc na dobry moment do kupna, który w moim przypadku zwykle oznacza totalną promocję e-bookową. Gdy taka się pojawiła, nie omieszkałem z niej skorzystać.

Ludzkość nawiedziła epidemia choroby, która wybiła jej zdecydowaną większość. Przeżyli naprawdę nieliczni, w tym Hig, główny bohater powieści, a zarazem lotnik. Żyje on wraz ze swoim ukochanym psem oraz poznanym już po rozpoczęciu epidemii człowiekiem. Razem zamieszkują oni opuszczone lotnisko, które starają się ochronić za wszelką cenę. Ich życie toczy się, opierając się na przetrwaniu w świecie, gdzie zagrożeniem nie są żadne zombie czy zmutowane potwory, a normalni ludzie, którzy - tak jak oni - próbują znaleźć i obronić swe schronienie.

"Gwiazdozbiór psa" jest więc powieścią post-apokaliptyczną, aczkolwiek poruszającą się na trochę innych terenach niż większość tego typu tytułów. Całości blisko jest ewidentnie do kultowej już dla wielu "Drogi", którą również swego czasu recenzowałem na blogu. W czymże te podobieństwa się szczególnie objawiają?

Przede wszystkim, nie mamy tu do czynienia z powieścią nastawioną na akcję. O wiele więcej wyciągniemy z tej książki przemyśleń na temat samego głównego bohatera, który pokazuje nam prawdę o sobie nie tylko przez czyny, ale i pierwszoosobową narrację. W jakimś stopniu to nawet i powieść psychologiczna, oczywiście w pozytywnym tego określenia znaczeniu. Częściej Czytelnik będzie się tu przejmował właśnie tym, jak sytuację opisuje bohater niż akcją samą w sobie.

Przyjemnym i wartym odnotowania jest jednak fakt, że mimo tego coś tu się jednak rzeczywiście dzieje. Hig nie ma sielankowego życia, które może zmarnować na leżakowanie i filozofowanie. Cały czas musi coś robić: bronić schronienia, obawiać się innych ludzi, polować, a przede wszystkim myśleć egoistycznie. Tu nie ma miejsca na litość i współczucie, a jedynie zachowanie zimnej krwi, czego Hig wciąż musi się jeszcze nauczyć.

Krótko to ujmując: "Gwiazdozbiór psa" jest książką niezłą. To znaczy - czyta się ją przyjemnie, w kilku momentach naprawdę wciąga i można przy niej spędzić kilka miłych godzin. Nie jest to jednak nic nadzwyczajnego, a na dodatek w paru miejscach całość trochę przesadnie zwalnia i chwilowo nudzi. Nową "Drogą" bym tego nie nazwał, choć część krytyków tak właśnie określiło twór Petera Hellera. Moim zdaniem, napisał on jednak bardziej powieść z gatunku "można przeczytać, ale nic się nie stanie, jeśli tego nie zrobisz".

Tym samym, jeśli jesteście ludźmi czytającymi kilkadziesiąt pozycji rocznie, możecie śmiało w swym line-upie uwzględnić także "Gwiazdozbiór". Bardziej niedzielni czytelnicy mają jednak do wyboru sporo ciekawszych pozycji, którym należy się większa uwaga.

Jeśli chcesz być na bieżąco z resztą postów na blogu, polub jego facebookowy fanpage i dołącz do subskrypcji mailowej :)

0 komentarze: