Post ten miałem napisać już jakieś pół roku temu. Ale wiecie jak to jest - zapomni się, nie będzie "weny", zabraknie czasu. Ostatnio temat mi się przypomniał i zacząłem się zastanawiać, czy jest jeszcze sens pisania o bohaterze dzisiejszego wpisu. Może zdobył on już ogromną popularność, może wyszedł z undergroundu? Bez zaskoczenia stwierdziłem, że jednak nie. A szkoda.
Jeśli nie macie jeszcze dość dziwacznych gatunków muzycznych, pokroju rosnącego w siłę bubblegum bass (o którym pisałem TUTAJ) - zostańcie przy komputerach. Snowid, o którym dziś będzie mowa, stworzył bowiem w zasadzie zupełnie nowy rodzaj fantastycznych dźwięków. Jak go nazywa wiele osób? Pogańskim disco.
Pan Słowianin "śpiewa" o dziadach, podróży na bagna czy wyprawie po Magiczny Miecz. Jednym z jego największych klasyków jest jednak zdecydowanie urokliwy "Taniec Leśnych Grzybów". Gdybym był kobietą, to niewątpliwie chciałbym ze Snowidem iść "zatańczyć do lasu". Zapewne przy okazji biorąc jeszcze jakieś LSD lub specyfiki, jakimi wprowadzali się w wyjątkowy stan dawni Słowianie.
Gdzie słuchać? Jak przystało na współczesny underground muzyczny - na Bandcampie. Album "Legendy" można pobrać za friko, choć warto jednak parę groszy Snowidowi rzucić. Za dwie kolejne płyty, tym razem w postaci EPek, musimy już zapłacić minimum piątaka. Warto? A jakże!
Przy okazji można też zainteresować się damskim duetem Kipikasza, regularnie współpracującym ze Snowidem. Też słowiańsko, choć zdecydowanie bardziej tradycyjnie i "normalniej" niż u naszego brodatego kolegi. TUTAJ posłuchacie ich kawałka zatytułowanego "Baba".
0 komentarze: