Pewną sprawę chciałbym wytłumaczyć już na samym początku tego wpisu - na jego pomysł wpadłem zupełnie przypadkiem. Totalnie, kompletnie, niespodziewanie - przypadkiem. Czasem miewam takie sytuacje, że nagle do głowy wpada mi myśl kompletnie niezwiązana z niczym, co danego dnia przeżyłem. I tak właśnie miałem ostatnio - przypomniała mi się moja komisja wojskowa.
Cóż to wówczas było za przeżycie! O komisji wspominali czasem starsi kumple, mówiąc, jakież to okropne zdarzenie było. Straszyli, przestrzegali, podpowiadali ucieczkę z kraju. Będzie bolało? - pytaliśmy z tymi, którzy jeszcze na komisji nie byli. A JAKŻE! - wykrzykiwali ci, co rzekome męczarnie już przeszli.
Dobrze wiem, że wielu z Was, moich Szanownych Czytelników, jest jeszcze tak młodych, że komisję ma przed sobą. Postanowiłem więc na zawsze wyjaśnić tu parę kwestii, byście mogli bezstresowo wyspać się przed tym tajemniczym dniem oraz nie planowali żadnego samobójstwa w obawie przed nim. Oto pięć mitów, związanych z komisją, które postanowiłem obalić.
Jest się czego bać
Najważniejsze - nie, nie ma się czego bać. Nikt Cię nie pobije, nikt Cię nie wyśmieje, nikt nie będzie się nad Tobą znęcał. Serio - nikomu nie zależy na tym, by ewentualny przyszły żołnierz miał złe przeżycia związane z wojskiem. Nie licz na przesadnie miłe głosiki urzędujących tu lekarzy i wojaków - dobrze wiadomo, jak to z tymi starymi prykami bywa. Ale te ich parę ponurych zdań da się wysłuchać i nie stanie Ci się przy tym żadna krzywda.
Macają Cię
Prawdopodobnie najbardziej kultowa z miejskich legend. Jak mówi ta starożytna baśń: "każdy przyszły wojak obmacane jajka mieć musi". O tym słyszą właściwie wszyscy wybierający się na komisję wojskową. Bo "brat znajomego mówił, że jego znajomego znajomy miał znajomego, którego znajomemu dotykali jajka". I na tym się to właściwie kończy, bo sam z nikim, kto miał cokolwiek "macane" nie miałem styczności. Wchodzisz za kurtynkę, ściągasz majtki, lekarz zerka na dwie czy trzy sekundy i odchodzi. Naprawdę - on nie ma ochoty dotykać nic związanego z Twoim kroczem.
Grzebią Ci w tyłku
Po poprzednim akapicie powinieneś już wiedzieć, że ten mit brzmi równie absurdalnie. Ba - według mnie, nawet i bardziej. Lekarz nie chce macać Twoich złotych kul, tym bardziej więc nie ma ochoty zagłębiać się w Twoje tylnie prywatne sprawy. Wszyscy mają gdzieś, co robisz ze swoim tyłkiem. Brzmi nieprawdopodobnie, czyż nie?
Bada Cię stara baba
Ano właśnie - za parawan zaprasza Cię lekarz. W sensie: facet. Nie legendarna stara baba, która ślini się na widok męskich genitaliów. To znaczy - podobnie jak przy poprzednich mitach - ja nigdy z takimi przygodami nie spotkałem i sam (na całe szczęście) nic takiego nie przeżyłem. Przychodzi lekarz - koniec, kropka. Ale ma to też swoje minusy, bo i na seksowną, dwudziestoparoletnią pielęgniarkę nie ma co liczyć.
Jesteś brany do wojska, jeśli masz kategorię A
To już nie te czasy, Drogi Czytelniku. Kiedyś, owszem - kategoria A zobowiązywała Cię do odbycia służby w wojsku, chyba, że szedłeś na studia. Dziś nie musisz specjalnie uciekać na uczelnię, jeśli nie masz na to ochoty, bo po prostu trafiasz do rezerwy. Gdyby zaczęła się wojna, wtedy zostaniesz do armii wezwany. Módl się więc po prostu, by tak się nie stało.
Źródło: Flickr.com |
Módlcie się, Panowie, módlcie, bo nieład w Europie...
OdpowiedzUsuńOj, ale bez przesady, aż tak na krawędzi chyba nie jest :)
UsuńJeszcze nie.
OdpowiedzUsuńNie piszmy czarnych scenariuszy :)
UsuńNa zwykłej komisji wojskowej nikt nawet do naga rozbierać nie musi. Sprawdzają głównie postawę, wzrok, wagę i wzrost, potem parę pytań i do domu. I nijak to się ma do prawdziwych badań do wojska, bo jeśli te 4 aspekty są w porządku to i tak dostaniesz "A", a na zawodowego mogą Cię nie wziąć.
OdpowiedzUsuńHmm, a co to znaczy "zwykła komisja"? Szczerze mówiąc nie spotkałem się z historią kogoś, kto nie musiałby się rozebrać. Co do ostatniego oczywiście jak najbardziej się zgadzam. Kategoria A oznacza, że trafiasz do wojska w razie wojny, ale zostanie zawodowcem w czasach pokoju jest o wiele trudniejsze, uwzględnia ono bowiem choćby test sprawnościowy.
UsuńMiałem na myśli badania. Test sprawnościowy to zupełnie inna sprawa ;-) Żeby do niego podejść trzeba zdać test psychologiczny oraz kompleksowe badania w szpitalu wojskowym najczęściej. I właśnie te badania miałem na myśli. Kandydat eliminowany jest z różnych powodów, jak np. żylak pod kolanem. Tam trzeba się rozebrać i bodajże na konsultacji chirurgicznej "każdy przyszły wojak obmacane jajka mieć musi" ;-) Może i na niektórych komisjach trzeba rozebrać się do naga, ja natomiast właśnie o takim przypadku nie słyszałem. Może zależy od komisji, ale zazwyczaj pozwalali zostać w bieliźnie.
OdpowiedzUsuńHmm, to może to zależy od regionu, trudno mi powiedzieć. W moich okolicach akurat zawsze słyszało się jakieś plotki o "obmacywaniu jajek", a kończyło się po prostu na "przeglądzie" ;)
UsuńJa miałem to, hmm, szczęście, że moją męskość (oczywiście chodzi wciąż o komisję wojskową) oceniała około 30letnia, atrakcyjna Pani, zatem nie zawsze tą robotą zajmuje się lekarz. W sensie, że Pan. Czasem też Pani.
OdpowiedzUsuńO, czyli jednak takie rzeczy też się zdarzają, dobrze wiedzieć :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń