Czym jest butelka Bobble i dlaczego zacząłem ją uwielbiać?


Dlaczego unikamy picia wody z kranu? Dlaczego ciągle kupujemy wodę butelkowaną, gdy "darmową" mamy często przez cały dzień pod ręką? Dlaczego, pomimo zapewnień specjalistów i niejednej akcji społecznej, głoszących, że "kranówa" nie jest niczym zatruta, ciągle jej unikamy?

Ja mam jedną odpowiedź na to pytanie.: kranówa jest czasem zwyczajnie niedobra.

Oczywiście, są różne rury, o różnym wieku i jakości, przez co bywa woda smaczniejsza i gorsza. Ale dla mnie i tak nie ma takiej idealnej. Nie spotkałem się jeszcze z kranówką, która naprawdę smakowałyby tak dobrze, jak niektóre wody ze sklepu. Oczywiście, tam też się zdarzają crapy, smakujące bardziej jak wypluta woda niż taka nietykana. Ale gdy już znamy jakąś markę i jesteśmy jej pewni, możemy pójść sobie do sklepu w dowolnym miejscu w mieście, po czym dostać ten sam, sprawdzony napój.

Ale to ciągle jednak trochę głupia rzecz z naszej strony. Bo tak jak wspomniałem - do kranówy (która nawet jeśli nie jest naprawdę w pełni darmowa, jest niewątpliwie o wiele, wiele tańsza od butelkowanej) mamy dostęp non stop. Na uczelni, w galeriach handlowych, w domu, w pracy. Wszędzie są krany, w których płynie woda. Czas więc znaleźć sposób, by ją naprawdę wykorzystać!


Po przeprowadzce do nowego mieszkania skończyłem z zalegającymi wszędzie butelkami wody. Nie potrzebowałem ich, bo dostałem specjalny dzbanek z filtrem, zmieniający średnio smaczną kranówę w coś smakującego właściwie jak dobra mineralka. W mieszkaniu byłem więc ustawiony. Ale co zrobić, gdy trzeba z niego wyjść? Pewnie, mogę nalać sobie trochę filtrowanej wody do jakiejś starej butelki, ale prędzej czy później mi się ona pewnie skończy. A co za tym idzie - i tak będę musiał skoczyć do sklepu.

Na szczęście, rozwiązanie znalazło się i w tym przypadku. Odkryłem bowiem Bobble - niepozorną, plastikową butelkę, w której z zakrętki zwisa dziwne "cuś". To "cuś" to filtr węglowy, podobny do tego, który stosuje się we wspomnianym już dzbanku. Woda oczyszcza się, gdy przepływa przez filtr, wpadając prosto do naszej spragnionej paszczy. Nie dość, że jest pozbawiona wszelkich złych rzeczy krążących w normalnej kranówie, to na dodatek zmienia trudny do przełknięcia trunek w smaczną, wywołująca jedynie uśmiech na twarzy wodę.


Bobble ma całe mnóstwo zalet. Po pierwsze - pozwala sporo zaoszczędzić. Początkowy wydatek to koszt około 50-60 złotych, potem za taką samą cenę kupujemy sobie zestaw dwóch filtrów. Dalej brzmi jak nieopłacalny zakup? W takim razie weźmy się za obliczenia!

Producent poleca, by filtr w Bobble wymieniać co dwa miesiące. Fajnie - ja jednak jestem zwolennikiem bardziej konkretnych informacji. Szybko więc dokopałem się do informacji, że to w zasadzie tyle samo co 300 standardowych butelek wody. Jak się domyślam - chodzi o butelki półlitrowe.

Woda w sklepach kosztuje różnie. Czasem za zwykłą, nie jakąś ekskluzywną, półlitrową butelkę zapłacimy złotówkę, czasem dwa pięćdziesiąt. Załóżmy więc, że średnia cena to (bardzo optymistycznie) złoty pięćdziesiąt. Tym samym...

300 butelek x 1,5 PLN = 450 PLN

450 złotych vs 60 złotych. W dalszej fazie, gdy już mamy butelkę, za dwa filtry płacimy 50 złotych. Na dwa miesiące wystarczy nam jeden. Tym samym mamy sytuację: 450 złotych vs 25 złotych. JEST RÓŻNICA?

Z kwestii poza-ekonomicznych - dzięki Bobble zacząłem pić więcej wody. To natomiast bardzo, bardzo ważne dla działania naszego organizmu. Kiedyś lekarz zwrócił mi uwagę, że piję za mało wody. A przecież wypijałem jej półtora litra dziennie! Trudno - to ciągle za mało. Myślę, iż teraz spokojnie przekraczam już granicę dwóch litrów na dzień.


Woda ma wiele właściwości, których potrzebujemy. By skorzystać z licznych minerałów w niej zawartych, nie musimy wcale kupować wody MINERALNEJ. Kranówka też będzie całkiem okej. Poza tym nieźle nas nawodni, przez co poprawi się nam nastrój. Jak się bowiem okazuje - często by zapobiec zamykającym się samoistnie oczom nie potrzebujemy kawy czy energetyka. Nasza senność może być zwyczajnie wynikiem naszego odwodnienia. I ja z własnego doświadczenia mogę to potwierdzić.

By jednak być szczerym, Bobble ma jeden minus - jest głośny. Po każdym, choćby najmniejszym łyku, butelka robi coś w rodzaju... "wziuuut" (?). Wiecie, jak to każda butelka z tymi smoczkowatymi ustnikami. Ale Bobble jest czasem naprawdę głośny i te dziwne odgłosy może być słychać w cichych pomieszczeniach. To jednak naprawdę jest nic w porównaniu do zalet, jakie niesie za sobą ta cudowna butelka. W najbardziej ekstremalnych przypadkach można przecież po prostu odkręcić zakrętkę po wypiciu wody, dzięki czemu powietrze popłynie z dala od "smoczka", nie wywołując dziwnych odgłosów.

Kiedy ostatnio zapomniałem wziąć Bobble z domu - byłem zdruzgotany. Odcięty od wody na uczelni, czujący przymuszającą potrzebę pójścia do sklepu po mineralkę. Woda uzależnia. Szczególnie w wersji Bobble.

Podoba Ci się na MajkOnMajk? Polub więc jego FACEBOOKOWY FANPAGE i dołącz do SUBSKRYPCJI MAILOWEJ, by być na bieżąco z najnowszymi postami na blogu!

0 komentarze: